Wygrają – będzie zapłata; przegrają – nie będzie. Ten system wynagradzania adwokata jest zapewne jednym z gwarantów powodzenia pozwów zbiorowych w USA – ich ojczyźnie.
W Polsce jest on niedopuszczalny przez kodeksy etyki adwokackiej i zasady etyki radcy prawnego. Ale autorzy ustawy o pozwach zbiorowych (Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego) świadomie dopuścili wyjątek od ogólnej zasady, mianowicie możliwość umówienia się grupy poszkodowanych z reprezentującym ich pełnomocnikiem co do sposobu rozliczenia (szerzej ramka).
– Mechanizm jest mniej więcej taki – wskazuje adwokat Piotr Nowaczyk, prezes Sądu Arbitrażowego przy KIG – przychodzą mieszkańcy okolic lotniska i mówią: chcemy odszkodowania za hałas. Podzielimy się wygraną.
Ale inicjatywa może wychodzić też od adwokatów, swego rodzaju łowców pozwów. Proceder w zasadzie zabroniony przez kodeksy etyki, jednak zapewne nieraz stosowany. Sprawy zbiorowe, z natury rzeczy dość znane bądź nawet głośne, będą do tego prowokować. Z tej drogi korzystać będą bowiem np. pokrzywdzeni przez oszusta giełdowego czy na skutek nieudolności biura maklerskiego, poszkodowani na skutek kuracji jakimś nieudanym lekiem czy mieszkający w strefie oddziaływania trującej fabryki czy hałaśliwego lotniska. Wreszcie ofiary jednej katastrofy lub dużego wypadku.
Prof. Feliks Zedler, znany specjalista od procedury cywilnej (współautor ustawy), nie sądzi, by dochodziło do nadużywania nowego narzędzia: – "Procentowe" wynagrodzenie prawnika będzie limitowane dwojako. Po pierwsze, będzie zależało od wygranej: Prawnik musi więc wywalczyć konkretne pieniądze. Po drugie, jeśli zażąda zbyt dużo (duży procent), może nie znaleźć chętnych.