Oburzony wypowiedzią prof. Zbigniewa Hołdy cytowaną w „Rzeczpospolitej” z 28 stycznia 2009 r. ([link=http://www.rp.pl/artykul/254693.html]„Minister chce punktami motywować prokuratorów"[/link]), w której prof. Hołda stwierdza, że „prokuratorzy, zamiast myśleć o podwyżkach, powinni zająć się przebudową prokuratury i dobrą pracą”, chcę również na łamach „Rzeczpospolitej” zapytać pana profesora, czy wie, ile zarabia prokurator i jaki nakład pracy w zamian musi wnieść.
Śledzę krytyczne wypowiedzi pana profesora na temat prokuratury (publikowane nie tylko na łamach „Rzeczpospolitej”) i jestem nimi ogromnie zbulwersowany. Nie jest sztuką wyłowić wśród milionów spraw prowadzonych w skali roku przez prokuraturę te, w których dochodzi do uchybień, i stosując prymitywną zasadę odpowiedzialności zbiorowej, opluwać całe środowisko.
Nie kwestionuję niczyjego prawa do tego, by publicznie piętnować zaniedbania czy błędy w pracy prokuratury w najpoważniejszych często sprawach, ale razi mnie w wypowiedziach pana profesora brak jakiegokolwiek obiektywizmu. Publicznie chcę zapytać, co pan profesor wie o pracy szeregowego prokuratora – tego, który pracuje na pierwszej linii w dużym mieście: Warszawie, Katowicach, Krakowie itd. Ile spraw prowadzi? Jakiego gatunku są to sprawy? W jakich warunkach pracuje? W jaki sposób wreszcie ci szeregowi, których te krytyczne wypowiedzi najbardziej bolą, mają tę prokuraturę zmieniać, jaki mają wpływ na zmiany? Może pan profesor doradzi, w jaki sposób i co zmienić w całym skomplikowanym systemie, jakim jest prokuratura, zamiast publicznie wytykać całemu środowisku, że jest nieudolne, źle pracuje itd.
Może też warto wspomnieć o dysproporcjach w wynagrodzeniach prawników w tym kraju. Może ktoś zwróci uwagę na to, że dobry merytorycznie prawnik zatrudniony w prokuraturze/sądzie właśnie ze względu na to niskie uposażenie odchodzi do innych zawodów prawniczych.
Odchodzą z zawodu doświadczeni prokuratorzy/sędziowie – ze szkodą dla interesu wymiaru sprawiedliwości. Pozostają asesorzy i prokuratorzy często bez większego doświadczenia. Jakie oni mają perspektywy? Tym pan profesor niech zarzuci, że za dużo zarabiają, że źle pracują. A od kogo mają się uczyć ci najmłodsi, za co się utrzymać? Żeby kupić 50 metrów kwadratowych mieszkania, asesor sądowy czy prokuratorski w Warszawie musi wydać ok. 150 pensji. Prokurator/sędzia ze szczebla rejonu około 120. Krezusi?!