- Mówiąc krótko, w świetle nowego prawa każdy mógłby sobie powiedzieć: czas się zadłużyć, bo i tak państwo nic ze mnie nie ściągnie. To będzie prawdziwe eldorado dla dłużników - mówi komornik. - Tyle że widzę tu jeszcze jeden problem. Z informacji uzyskiwanych od radców prawnych wynika, że wcale nie zmniejszyła się liczba kierowanych przez nich spraw o zapłatę na drogę sądową. Jednak znacznie spadła liczba spraw kierowanych później do egzekucji sądowej - podkreśla komornik. - Wszystko dlatego, że znaczna część wierzycieli po uzyskaniu tytułów wykonawczych po prostu rezygnuje z roli państwa w dochodzeniu należności pieniężnych - tłumaczy.
- Zamiast składać wnioski do komorników sądowych, dochodzi swych praw we własnym zakresie lub za pośrednictwem prywatnych firm windykacyjnych. Mówiąc wprost, ci których stać, i którzy nie mają skrupułów wynajmą sobie "bycze karki" i należności tak czy inaczej odzyskają - podsumowuje.
Sędzia: To akurat nie jest zła zmiana. Są inne, znacznie gorsze - Zmiana jest jedynie doprecyzowaniem tego, co komornicy wiedzieć już powinni: mają zajmować ruchomości dłużnika, a nie jakiekolwiek będące w jego władaniu - mówi Onetowi sędzia Katarzyna Kamińska-Krawczyk zajmująca się egzekucją komorniczą. - Skrajnym i patologicznym przykładem takiego postępowania, czyli zajmowania ruchomości będących we władaniu dłużnika było zajęcie samochodów stojących w warsztacie należącym do dłużnika - mimo że były to samochody jego klientów - przywołuje sędzia.
- Kolejnym głośnym przypadkiem było zajęcie ciągnika, choć dłużnik miał dokumenty, że należy on do innej osoby. Dlatego po tego rodzaju incydentach nie uważam, by wchodząca w życie zmiana dotycząca egzekucji z ruchomości była zła. Inne zmiany dotyczące komorników są znacznie gorsze - podkreśla sędzia Kamińska-Krawczyk.
"To może doprowadzić do zniszczenia tej grupy zawodowej"
Sędzia zaznacza, że znacznie poważniejszym problemem, jaki dotknie komorników sądowych, jest kwestia skasowania im możliwości powierzenia dozoru nad ruchomością pracownikowi z ich kancelarii. - Dotąd było tak, że gdy jakiś dłużnik próbował uciekać z ruchomościami, na przykład wartościowym sprzętem elektronicznym, komornik mógł zabrać mu daną ruchomość i powierzyć dozór nad nią innej osobie. I często takimi osobami byli pracownicy kancelarii tegoż komornika - wyjaśnia sędzia Kamińska-Krawczyk.
- Od nowego roku komornicy stracili możliwość powierzenia dozoru pracownikowi, mają go przekazać "innej osobie". Pytanie tylko, czy komornik ma kogoś takiego "z łapanki" znaleźć? Bo nie ma listy dozorców sądowych, a skoro ani komornik, ani jego pracownicy nie mogą tego dozoru sprawować, to co - ma na ulicy kogoś łapać i pytać, czy zabranego dłużnikowi sprzętu lub rzeczy przypilnuje? - pyta sędzia. - To może znacząco utrudnić egzekucję z należności, ale i tak nie jest w tych nowych przepisach najgorsze.