Z niekłamanym zdumieniem przeczytałem artykuł mec. Radosława Baszuka [link=http://www.rp.pl/artykul/494565.html]„Tajemnica zawodowa: nie łamać zasad”[/link]. Ten obszerny wywód wywołany został fragmentem mojej wypowiedzi zawartej w wywiadzie przeprowadzonym przez redaktor Ewę Usowicz (czytaj wywiad - [link=http://www.rp.pl/artykul/55760,490387_Swiadomie_lamie_zasady.html]"Świadomie łamię zasady"[/link]).
Stwierdziłem w nim, że niektóre zasady etyki wykonywania zawodów adwokata i radcy prawnego nie przystają do życia, podając przykład regulacji dotyczącej tajemnicy zawodowej. Co więcej, nadmieniłem, że zdarzało mi się te zasady świadomie łamać, co redakcja podchwyciła do nadania wywiadowi ze mną przyciągającego uwagę tytułu. Poruszony tym pan mec. Baszuk zrugał mnie strasznie – co przyjmuję z pokorą. Nie mogę jednak nie odnieść się do pewnych jego stwierdzeń faktycznych czy też przypisywania mi poglądów, których nie wyraziłem.
Zacznę tu od z gruntu fałszywej puenty wypowiedzi mec. Baszuka. Twierdzi on, że elementarne zasady wykonywania zawodu i zasady zwykłej przyzwoitości na ogół kompletnie nie przystają do życia, przyznając, że w tym jednym ze mną się zgadza.
De facto jednak – jak się zdaje – zgadzamy się nieco w czym innym – w tym, że warto i trzeba takie zasady mieć. Nie uważam natomiast, że nie przystają one do życia. Jak je stosuję w praktyce – nie mnie sądzić.
Co do samych skodyfikowanych zasad etyki wykonywania zawodów radcy prawnego czy adwokata to mogę tylko wyrazić ubolewanie, że moja wypowiedź zachwiała poglądem mec. Baszuka, że są one „w zasadzie wspólne” dla obu zawodów. Moim zdaniem ewolucja tych regulacji zmierza do dość dużego zbliżenia, nie oznacza to jednak, że w żadnym swym aspekcie nie budzą najmniejszych wątpliwości i nie ma potrzeby ich modyfikacji. Gdyby tak było, nie byłoby wieloletnich już prac nad nimi w ramach obu samorządów zawodowych, w stosownych komisjach, w grupach roboczych tworzonych przez oba samorządy łącznie, konsultacji prowadzonych w ramach środowiska zawodowego etc.