Reklama

Anna Grzelka: W sporze o psychoterapię chodzi przede wszystkim o pacjentów

Na rynku prywatnym nie było dotychczas żadnych regulacji dotyczących tego, kto może nazywać się psychoterapeutą – mówi Anna Grzelka, certyfikowana psychoterapeutka, superwizorka psychoterapii.

Publikacja: 16.09.2025 05:17

(fot. ilustracyjna)

(fot. ilustracyjna)

Foto: Adobe Stock

Psycholog i psychoterapeuta to nie to samo?

Zdecydowanie nie. Obecnie kwestie te są jasno rozróżnione przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Magister psychologii wykonuje świadczenia psychologiczne, do których należą m.in. diagnoza, poradnictwo czy pomoc psychologiczna. Do zadań psychologa należy również interwencja kryzysowa. Są to formy wsparcia o innym charakterze niż psychoterapia, często bardziej doraźne, np. dla osób, które nie korzystają z psychoterapii, ale potrzebują innej formy pomocy. Tego rodzaju świadczenia mogą realizować magistrowie psychologii oraz specjaliści – psycholodzy kliniczni. Natomiast sesje psychoterapii może prowadzić wyłącznie osoba, która ukończyła co najmniej drugi rok szkolenia podyplomowego przygotowującego do uzyskania certyfikatu psychoterapeuty. Szkolenie to obejmuje kilka ściśle określonych elementów.

Powiedziała pani o tym, jakie rozróżnienie stosuje NFZ, jednak w języku potocznym mówi się: „idź do psychologa”, nawet jeśli chodzi tu o psychoterapeutę. To czym to się różni tak po ludzku?

Psychoterapeuta to musi być człowiek po odpowiednim szkoleniu, który podlega superwizji i jest w terapii własnej, czyli człowiek, który jest przygotowany do prowadzenia głębokiego procesu terapeutycznego. Jeżeli trafia do niego osoba potrzebująca i otworzą się jej głębokie trudności, psychoterapeuta powinien dysponować narzędziami umożliwiającymi ich diagnozowanie psychoterapeutyczne. Jest to odmienna forma rozpoznania od tej psychologicznej czy psychiatrycznej. Musi potrafić konceptualizować sytuację, określać głębokość zaburzenia, dobierać odpowiednie metody pracy, a przede wszystkim musi mieć zdolności emocjonalne i teoretyczne oraz umiejętności, żeby przepracowywać te stany.

Dyplom psychologii tego nie zapewnia?

Nie, ponieważ psycholog uczy się przede wszystkim diagnozy i teorii. Na przykład potrafi rozpoznać i opisać psychopatologię, natomiast żaden psycholog nie uczy się narzędzi terapeutycznych. Na studiach psychologicznych można zdobyć kompetencje związane z prowadzeniem treningów, czy rozpoznawaniem i opisywaniem zjawisk psychologicznych. Jednak studenci nie prowadzą pacjentów pod opieką superwizora i nie przechodzą własnej terapii. A to właśnie stanowi podstawowe narzędzie terapeuty – jeśli pacjent wywołuje w terapeucie silne emocje, to ten musi potrafić odróżnić, co pochodzi od pacjenta, a co jest jego własnym doświadczeniem i odpowiednio to przepracować. Ta praca wymaga też umiejętności wytrzymywania dużego napięcia emocjonalnego w długim kontakcie terapeutycznym, często wieloletnim. Dotyczy to zwłaszcza pracy z pacjentami głęboko zaburzonymi, np. z osobowością borderline. Tacy pacjenci bardzo silnie uruchamiają reakcje przeniesieniowe nie tylko u pojedynczego terapeuty, lecz także w całych zespołach terapeutycznych.

Na etapie studiów nie weryfikuje się też osobowości przyszłych terapeutów, bo młodzi ludzie zwyczajnie nie są jeszcze dostatecznie ukształtowani emocjonalnie, żeby było to możliwe. Dlatego właściwe przygotowanie odbywa się dopiero w ramach szkolenia podyplomowego. Zaczyna się je zazwyczaj po 25. roku życia, a pierwsze doświadczenia w pracy z pacjentem zdobywa się przed trzydziestką. Samodzielne uprawnienia do prowadzenia psychoterapii uzyskuje się dopiero później, najczęściej po trzydziestce, a często nawet w wieku średnim.

Reklama
Reklama

W Sejmie procedowane są obecnie dwie ustawy – jedna o zawodzie psychoterapeuty, druga o zawodzie psychologa. Obie budzą ogromne emocje. Z czego to wynika? Bo moja pierwsza refleksja była taka, że jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

W czwartek odbyło się posiedzenie podkomisji ds. rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o zawodzie psychologa. Właściwie obnażyliśmy tam prawdziwe intencje. To, co wcześniej było komunikowane – piękne słowa o ochronie pacjentów – okazało się de facto chronieniem interesu, ale zdecydowanie nie pacjentów. W czwartek padło wprost to, o co w tym wszystkim chodzi i o co pani pyta – chodzi o pieniądze, szybkie uprawnienia bez szkolenia. W projekcie ustawy o zawodzie psychologa wpisano, że psycholog może prowadzić psychoterapię w przypadku nabycia przez niego uprawnień psychoterapeuty na podstawie odrębnych przepisów. A takich przepisów dla sektora prywatnego po prostu nie ma. Są dla NFZ. Jeżeli absolwent psychologii będzie miał czytelnie postawione wymogi, żeby zdobyć uprawnienia do prowadzenia psychoterapii, to oznacza, że będzie musiał ponieść też koszty związane ze szkoleniem, superwizją oraz uzyskaniem certyfikatu. Nie będzie mógł prowadzić psychoterapii wyłącznie na podstawie dyplomu magistra psychologii. Podczas czwartkowej dyskusji na podkomisji w Sejmie studentka SWPS – prywatnej uczelni, powiedziała, że kiedy rozpoczynała studia, obowiązywała ustawa z 2001 roku i w tamtym stanie prawnym psychoterapia była wpisana w zakres wykonywania zawodu psychologa i studenci nie mieli żadnych obaw co do swojej przyszłości zawodowej. „Przez ponad 20 lat czekaliśmy na nową ustawę, wierząc, że przyniesie ona nam jako przyszłym psychologom większą stabilność i poczucie bezpieczeństwa. Niestety to właśnie zaproponowane rozwiązanie, czyli wykreślenie tego punktu, zamiast wzmacniać naszą pozycję i poczucie bezpieczeństwa, wprowadziło ogromny niepokój” – dodała. Nie wiem, dlaczego nikt nie powiedział studentom, że zawód psychoterapeuty wymaga kolejnego szkolenia.

Czytaj więcej

Kajetana Foryciarz, psychiatra: Dorosłe osoby z ADHD naprawdę cierpią

Brzmi to jak przepychanki między dwoma grupami zawodowymi.

To nie o psychologów czy psychoterapeutów tu chodzi. To jest kwestia bezpieczeństwa pacjentów, których zdrowie jest zagrożone, jeżeli za proces psychoterapii zabierze się ktoś, kto odpowiedniego przygotowania nie ma. Naraża to też samych psychologów, od których kierownik mógłby wymagać usług przekraczających ich kwalifikacje. Chodzi o regulacje na przyszłość, a to, co było, to dyskusja nad kształtem przepisów przejściowych.

Problem w tym, że na rynku prywatnym nie było dotychczas żadnych regulacji dotyczących tego, kto może nazywać się psychoterapeutą. Tak naprawdę każdy może podawać się za psychoterapeutę – zdarzało się nawet, że taksówkarze wpisywali w ofercie, że prowadzą psychoterapię, aby uniknąć VAT. Nie istnieje żadne prawo, które by to regulowało, a przecież 80 proc. osób korzysta z psychoterapii na rynku prywatnym. Dlatego zadaliśmy pani minister Agnieszce Dziemianowicz-Bąk pytanie: skąd osoba na podstawie proponowanych przez nich przepisów idąca do gabinetu prywatnego ma wiedzieć, czy trafia do psychologa, czy do kogoś, kto posiada uprawnienia do wykonywania zawodu psychoterapeuty? Jak Ministerstwo rozumie ten zapis i czego będzie się wymagać od magistrów psychologii, również tych z dyplomem Collegium Humanum? Pani minister odpowiedziała, że dla sektora prywatnego nie umie odpowiedzieć na to pytanie i że to wymaga odrębnych przepisów.

Ma to uregulować ustawa o zawodzie psychoterapeuty, której projekt przewiduje utworzenie rejestru psychoterapeutów. Jednak przy pracach nad tą regulacją również nie uniknęliście państwo sporu, tym razem w środowisku samych psychoterapeutów.

Jeżeli mówimy o „sporze”, to ja bym to ujęła trochę inaczej. Mamy jedno stowarzyszenie – PTTPB (Polskie Towarzystwo Terapii Poznawczej i Behawioralnej  – red.) przeciwko ponad 40 innym, które wypracowały wspólne stanowisko. Trudno więc mówić o sporze. Oczywiście są pewne niuanse, ale generalnie, jeśli chodzi o kwestię samorządu psychoterapeutów, parytety podejść psychoterapeutycznych i podstawy merytoryczne, to jesteśmy zgodni. A jedno stowarzyszenie twierdzi, że tylko ono jest ważne. Warto też podkreślić, że nie chodzi tu o całe stowarzyszenie, ale o pewną grupę, która zasiada teraz w jego zarządzie. SWPS prowadzi największą w kraju prywatną szkołę psychoterapii. Ta szkoła ma akredytację Polskiego Towarzystwa Terapii Poznawczej i Behawioralnej PTTPB. To zresztą ta sama uczelnia, z ramienia której występowała podczas podkomisji wspomniana wcześniej studentka. Jeśli więc pytamy, gdzie są duże pieniądze – to nie w szkołach, które mają małe, 15-osobowe grupy i mozolnie prowadzą szkolenia podyplomowe na żywo, stawiając wysokie wymagania, ale na uczelniach prywatnych, gdzie prowadzi się liczne kursy, często online. Proszę mi wierzyć, ludzie rzadko garną się do szkolenia, które wymaga np. 500 godzin własnej terapii. To gigantyczny wysiłek, więc tam naprawdę nie ma „łatwych” pieniędzy. Ustawa o zawodzie psychoterapeuty wprowadza wysokie standardy szkolenia dla całego rynku psychoterapii, ale to żadna nowość. Są one zgodne z tym, czego oczekuje się od psychoterapeutów NFZ.

Czytaj więcej

Marek Konopczyński: W czyim interesie jest nowa ustawa o zawodzie psychoterapeuty?
Reklama
Reklama

W projekcie ustawy o zawodzie psychoterapeuty szeroko zakreślono wykształcenie bazowe, które powinno poprzedzać szkolenie specjalistyczne – począwszy od dyplomów nauk humanistycznych, na naukach inżynieryjno-technicznych kończąc. To trochę tak, jakby adwokat zyskiwał uprawnienia do wykonywania zawodu bez ukończonych studiów prawniczych, albo psychiatra – specjalizację, mimo że nie ukończył medycyny. Może powinien powstać kierunek „psychoterapia”?

Powstał.

To dlaczego nie wskazano go w projekcie ustawy jako jedyny uprawniający do dalszego szkolenia?

To właśnie jest powód, dla którego tak trudno było przez wiele lat uregulować nasz zawód. Z jednej strony jest on interdyscyplinarny, a z drugiej – nie istnieją studia, które w pełni przygotowywałyby do pracy psychoterapeuty (na razie wiemy o jednej uczelni prywatnej, która ma taki kierunek studiów). Prawnik koncentruje się na prawie, ale ktoś, kto kończy administrację, nie robi przecież aplikacji adwokackiej, prawda? Podobnie w przypadku psychologa – to tak, jakby powiedzieć, że skoro ktoś skończył administrację, to zna przepisy, ale to nie jest to samo, co bycie prawnikiem. Tak samo lekarz – ukończenie studiów medycznych nie oznacza, że posiada on psychologiczne czy emocjonalne kompetencje niezbędne do prowadzenia psychoterapii. Nie ma też wiedzy z zakresu psychologii ani z wielu innych obszarów. Wśród psychoterapeutów wykształcenie bazowe bywa różne. Szacunkowo około 75 proc. stanowią psychologowie, około 5 proc. – psychiatrzy, a pozostałe 20 proc. to osoby z bardzo różnym przygotowaniem. Kłopot z określeniem wymaganego wykształcenia bazowego polega na tym, że bardzo trudno merytorycznie wyznaczyć, które dyplomy powinny być dopuszczone, a dodatkowo zmienia się to szybko w czasie, tak jak z nowo powstałym kierunkiem psychoterapii.

Czytaj więcej

Prof. dr hab. nauk med. Bogdan de Barbaro: Ma miejsce zjawisko psychiatryzacji kultury

A inżynier mechanik?

W naszym gronie nie znaleźliśmy na razie inżyniera mechanika. Po kilku latach udało nam się znaleźć jednego archeologa. Niezależnie od tego, jaki zakres byśmy ustalili, konkluzja jest jedna: szkolenie psychoterapeutyczne powinno być podyplomowe i całościowe. Oznacza to, że absolwent uczelni wyższej – osoba na takim etapie rozwoju, na którym można weryfikować jej predyspozycje do wykonywania zawodu psychoterapeuty zarówno osobowościowe, jak i intelektualne – powinien przejść kompleksowe szkolenie przygotowujące do wykonywania tego zawodu.

Zawód psychoterapeuty stanie się zawodem regulowanym. Wydaje się jednak, że w porównaniu np. z zawodem prawnika czy lekarza, będzie to przypadek, w którym kształtowanie tego zawodu trafi de facto w ręce prywatne, bo będą nad tym czuwać stowarzyszenia.

Nie; od razu składam protest wobec tego sformułowania. W Polsce nie ma czegoś takiego jak prywatne stowarzyszenie. Stowarzyszenia są regulowane ustawą Prawo o stowarzyszeniach. To absolutnie nie są żadne „prywatne ręce”, tylko instytucje powołane do realizacji określonego celu, działające również pod nadzorem organów państwowych. To nie jest tak, że stowarzyszenie robi, co chce. Jeżeli łamie zasady demokratycznego funkcjonowania, może zostać poddane kontroli.

Psychoterapia w Polsce i na świecie rozwija się w systemie mieszanym, właśnie ze względu na różnorodność sposobów kształcenia. To jest cecha specyficzna tego zawodu i jednocześnie pozwalająca odpowiadać na zróżnicowane potrzeby pacjentów. Inne potrzeby ma rodzina, inne pacjent indywidualny, inne osoba w kryzysie, a jeszcze inne ktoś, kto chce długofalowo przepracować głębokie zaburzenia osobowości. Do tego potrzebne są różne narzędzia. Nie da się tego zamknąć w jednym systemie. Żadna specjalizacja – ani w terapii uzależnień, ani w terapii dzieci i młodzieży – nie była w stanie w pełni zaspokoić tych potrzeb. Państwo nie jest w stanie tego uregulować odgórnie. To specyficzne szkolenie, które musi być elastyczne, ale jednocześnie oparte na bezpiecznych standardach. Obecnie w rzetelnych stowarzyszeniach te standardy funkcjonują.

Reklama
Reklama
Anna Grzelka

Anna Grzelka

Foto: mat. pras.

O rozmówcy

Anna Grzelka

Certyfikowana psychoterapeutka, członkini zarządu i superwizorka Instytutu Studiów Psychoanalitycznych im. Hanny Segal, certyfikowana psychoterapeutka Polskiego Towarzystwa Psychoterapii Psychoanalitycznej i członkini zespołu dydaktycznego KSPP. Koordynatorka Grupy Roboczej ds. ustawy o zawodzie psychoterapeuty

Psycholog i psychoterapeuta to nie to samo?

Zdecydowanie nie. Obecnie kwestie te są jasno rozróżnione przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Magister psychologii wykonuje świadczenia psychologiczne, do których należą m.in. diagnoza, poradnictwo czy pomoc psychologiczna. Do zadań psychologa należy również interwencja kryzysowa. Są to formy wsparcia o innym charakterze niż psychoterapia, często bardziej doraźne, np. dla osób, które nie korzystają z psychoterapii, ale potrzebują innej formy pomocy. Tego rodzaju świadczenia mogą realizować magistrowie psychologii oraz specjaliści – psycholodzy kliniczni. Natomiast sesje psychoterapii może prowadzić wyłącznie osoba, która ukończyła co najmniej drugi rok szkolenia podyplomowego przygotowującego do uzyskania certyfikatu psychoterapeuty. Szkolenie to obejmuje kilka ściśle określonych elementów.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Rynek zdrowia
Biznes czeka na strategię w sprawie badań klinicznych
Rynek zdrowia
Prof. Andrzej Czamara: Fizjoterapeuci potrzebują porozumienia
Rynek zdrowia
Prof. Andrzej Czamara o sporze w KIF. „Sami sobie przeszkadzamy”
Rynek zdrowia
Polska ma zasoby, żeby zająć strategiczne miejsce na europejskiej mapie biotechnologii
Rynek zdrowia
Zawód psychoterapeuty zostanie uregulowany? Większość popiera ścieżkę ustawową
Reklama
Reklama