Drobne błędy w piśmie procesowym nie mogą być przyczyną jego odrzucenia

Adwokatka nazwała apelację zażaleniem. SN uznał, że byłoby zbytnim formalizmem jej odrzucenie.

Aktualizacja: 24.05.2017 16:36 Publikacja: 24.05.2017 15:57

Drobne błędy w piśmie procesowym nie mogą być przyczyną jego odrzucenia

Foto: Fotolia.com

Ta środowa uchwała Sądu Najwyższego jest ważna dla praktyki sądowej, w ostatnich latach bardzo sformalizowanej.

Mirosława M. wystąpiła do sądu z wnioskiem, aby orzekł zakaz prowadzenia działalności gospodarczej oraz pełnienia funkcji kierowniczych w biznesie (na podstawie prawa restrukturyzacyjnego) wobec Ryszarda J., który Sąd Rejonowy Poznań – Stare Miasto oddalił. Pełnomocniczka odwołała się więc do Sądu Okręgowego, ale pismo zatytułowała jako zażalenie zamiast „apelacja". W piśmie jeszcze kilka razy użyła określenia „zażalenie", wniosła też niższą opłatę (30 zł). Sąd Rejonowy wezwał ją do jej uzupełnienia o 70 zł – jak od apelacji. Została uiszczona, ale SO powziął wątpliwości i zapytał Sąd Najwyższy, czy wniesione przez profesjonalnego pełnomocnika odwołanie zatytułowane jako zażalenie i tak określone w piśmie należy traktować zgodnie z jego oznaczeniem, czy też można zakwalifikować tak, jak tego wymaga procedura, w tym wypadku jako apelację.

W orzecznictwie wyłoniły się dwa stanowiska. Jedno „liberalne", że mylne oznaczenie pisma procesowego lub inne oczywiste niedokładności nie powinny stanowić przeszkody do nadania pismu biegu i rozpoznania go w trybie właściwym, którą to zasadę stosuje się przy uzupełnianiu tzw. braków pisma procesowego (art. 130 § 1 kodeksu postępowania cywilnego). Według drugiego stanowiska ta wyrozumiałość nie odnosi się do pism profesjonalnych pełnomocników, radcy lub adwokata – jak w tym wypadku.

Ryszard J. przekonywał przed Sądem Najwyższym, że odwołanie było pisane jak apelacja i nazwanie jej zażaleniem nie powinno jej blokować. W podobnym tonie argumentowała przedstawicielka rzecznika praw obywatelskich Joanna Lipnicka, która przekonywała, że zbytni formalizm uderza nie w pełnomocników, ale w podsądnych.

Sąd Najwyższy przychylił się do tego stanowiska.

– Formalizm jest nieodłączną cechą prawa procesowego, ale dopuszczalne są od niego odstępstwa na etapie stosowania tego prawa – wskazał w uzasadnieniu sędzia SN Jacek Gudowski. – Mają jednak granice i nie można tolerować skorzystania np. z nieodpowiedniego odwołania, natomiast mylne jego oznaczenie nie powinno go dyskwalifikować. Tym bardziej jeśli, jak tutaj, wiadomo, jaki środek odwoławczy przysługuje i został on prawidłowo napisany.

To liberalne podejście nie dotyczy jednak skargi kasacyjnej, która jest nadzwyczajnym i mocno sformalizowanym środkiem odwoławczym – dodał sędzia Gudowski.

Sygnatura akt: III CZP 2/17

Ta środowa uchwała Sądu Najwyższego jest ważna dla praktyki sądowej, w ostatnich latach bardzo sformalizowanej.

Mirosława M. wystąpiła do sądu z wnioskiem, aby orzekł zakaz prowadzenia działalności gospodarczej oraz pełnienia funkcji kierowniczych w biznesie (na podstawie prawa restrukturyzacyjnego) wobec Ryszarda J., który Sąd Rejonowy Poznań – Stare Miasto oddalił. Pełnomocniczka odwołała się więc do Sądu Okręgowego, ale pismo zatytułowała jako zażalenie zamiast „apelacja". W piśmie jeszcze kilka razy użyła określenia „zażalenie", wniosła też niższą opłatę (30 zł). Sąd Rejonowy wezwał ją do jej uzupełnienia o 70 zł – jak od apelacji. Została uiszczona, ale SO powziął wątpliwości i zapytał Sąd Najwyższy, czy wniesione przez profesjonalnego pełnomocnika odwołanie zatytułowane jako zażalenie i tak określone w piśmie należy traktować zgodnie z jego oznaczeniem, czy też można zakwalifikować tak, jak tego wymaga procedura, w tym wypadku jako apelację.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo karne
Słynny artykuł o zniesławieniu ma zniknąć z kodeksu karnego
Prawo karne
Pierwszy raz pseudokibice w Polsce popełnili przestępstwo polityczne. W tle Rosjanie
Podatki
Kiedy ruszy KSeF? Ministerstwo Finansów podało odległy termin
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Podatki
Ministerstwo Finansów odkryło karty, będzie nowy podatek. Kto go zapłaci?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?