Granice naszego języka są zarazem granicami naszego poznania. Innymi słowy: tak postrzegamy świat, jak go – lub dokładnie za pomocą jakich pojęć – opisujemy. Nazywa się to procesem ramowania, by użyć określenia językoznawcy i politologa George’a Lakoffa, autora głośnej książki „Nie myśl o słoniu”. Co jest istotą tego procesu? Suflowanie idei, które są podstawą myślenia. Język zaś jest ich nośnikiem, aktywującym je w naszym umyśle. Skuteczne przełamanie prawicowego dyskursu, pełnego pogardy i wykluczenia, polegałoby więc tu na tym, że tworzymy własne ramy językowe. Stworzenia takich ram podjął się Rafał Trzaskowski, który zaczął mówić o nowej solidarności. Słowo, które jest bliskie dużej części Polaków. Trzaskowski więc nie tyle mówi antypisem, ale chce wybiec do przodu – proponując nową umowę społeczną, która byłaby oparta na „nowej solidarności”.
Razem wyklucza przeciwko
Dlaczego solidarność? Idea solidarności jest nieśmiertelna. Jej fundament znajduje się w przesłaniu św. Pawła z Listu do Galatów: „Jeden drugiego brzemiona noście” (6,2). Imperatyw jest prosty: „trzeba nieść ciężar drugiego”. Ty i ja. Razem. Razem wyklucza przeciwko. Nikt przecież z nas nie jest samotną wyspą. Jesteśmy ze sobą powiązani. Łączą nas praca i mowa, historia i przyszłość. Powie ktoś: solidarności nie można nikomu narzucić. Nie można przystawić karabinu do skroni i powiedzieć: „teraz musisz być solidarny”.
Solidarność woli niemoc niż przemoc. Bo rewolucja solidarności, jak mówił ks. Józef Tischner, jest wydarzeniem w świecie ducha. A tu człowiek nic nie musi, ale wszystko może. Duch włada poprzez perswazję, notuje Tischner, a nie poprzez strach. Wielka rewolucja jest świętem wyzwolenia człowieka od strachu przed człowiekiem.
Czego nie rozumieją liberałowie
Co w nas tak naprawdę wyzwala odpowiedzialność? Wzięcie odpowiedzialności za drugiego. Tego, który potrzebuje pomocy: poniżony, skrzywdzony, zepchnięty na margines. Odpowiedzialność to odpowiedź na wyzwanie, jakim jest potrzebujący drugi człowiek. Wolny – by nie rzec: wyzwolony – nie jest ten, jak można by sądzić, kto odrzuca odpowiedzialność. Nie chcąc brać na swe barki żadnych cudzych ciężarów. Przeciwnie: taki człowiek nie jest wolny, gdyż jest zniewolony przez własny egoizm. Czy ktoś zmuszał Miłosiernego Samarytanina, by pochylił się przy leżącym przy drodze rannym? Nie! On pomógł cierpiącemu, bo nie wahał się wziąć za niego odpowiedzialności. Jaki to ma związek z polityką? Ma – polityka jest dobra, gdy jest przepojona duchem solidarności, przejawiającym się w odpowiedzialności.
Ta nowa solidarność, pisana przez małe „s”, polegałaby więc na budowaniu i – tu kolejne ważne słowo dla Polaków często przywoływane przez Trzaskowskiego – wspólnocie. Potrzebujemy solidarności między bogatymi i biednymi, między młodymi pokoleniami i starszymi, między zachodnimi i wschodnimi regionami Polski. Potrzebujemy solidarności, która wyznaczyłaby ramy budowania nowej ekonomii, która służy człowiekowi, a nie samej sobie.
Potrzebujemy solidarności, by ratować klimat, od którego zależy nasza przyszłość. To, że pojęcia są na wojnie, pokazuje reakcja prorządowego portalu wPolityce na hasło „nowa solidarność” – hasło, które ma być symbolem nowego ruchu społecznego. Prawicowi publicyści już mówią, że twórcą nowej solidarności w Polsce jest… Jarosław Kaczyński, a realizatorem idei rząd PiS. Ta reakcja to najlepsze świadectwo, że strona liberalna musi odnowić swój język, jeśli chce skutecznie walczyć z PiS o polską duszę. Zwycięstwo będzie możliwe wtedy, gdy opinia publiczna zacznie opisywać świat językiem, którym opisują go liberałowie.