Każdy może być celem

Rozmowa z Pawłem Wojtunikiem, dyrektorem CENTRALNEGO BIURA ŚLEDCZEGO. Przeważającą większość ofiar policjanci uwalniają z rąk porywaczy

Aktualizacja: 21.05.2008 08:18 Publikacja: 21.05.2008 04:42

Rz: Patrząc na sprawę Olewnika, można odnieść wrażenie, że policja nie potrafi ścigać porywaczy.

Paweł Wojtunik: W tej sprawie były poważne błędy, ale nie tylko po stronie policji. Na tej podstawie można sobie wyrobić fałszywy obraz i wyciągnąć nieprawdziwy wniosek, że policja nie radzi sobie z porwaniami. Jest przeciwnie: przeważającą większość ofiar uwalniamy z rąk porywaczy. Z danych za ostatnie dziesięć lat wynika, że uprowadzono 170 osób. Z tego zdecydowana większość, bo 150, została odbita i wróciła do domów. Obecnie poszukujemy około 20 osób porwanych dla okupu. Z tego mniej niż połowa to przypadki, co do których nie mamy informacji o losie ofiar i nie wiemy, czy żyją.

Porywacze często biorą na cel osoby zamożne, ale niekoniecznie bardzo znane

Apogeum uprowadzeń to lata 2003 – 2004. Najwięcej mają ich na koncie ludzie związani z gangiem mokotowskim?

Rzeczywiście tzw. gang obcinaczy palców rocznie porywał nawet 20 osób. Po roku 2000 zaobserwowaliśmy wzrost liczby uprowadzeń. Powód był prosty: to jedne z najbardziej dochodowych przestępstw. Nie wymagają nakładów finansowych, konkurencja prawie nie występuje, odpada też konflikt z innymi grupami, bo nikt nie wie, kto daną osobę uprowadził.

Grupa, która dotąd zajmowała się napadami na tiry, żeby wejść w narkotyki, musi mieć pieniądze, miejsce na rynku. W przypadku porwań nie ma tych ograniczeń. W miesiąc można zaplanować porwanie i mając dobrze wytypowaną ofiarę i rodzinę, gang może szybko osiągnąć duży zysk, jak w przypadku porwania Krzysztofa Olewnika 300 tys. euro. Trzeba wiele miesięcy, np. produkcji narkotyków, by zdobyć taką sumę. Stosunkowo łatwe i szybkie zarobienie pieniędzy – tak to zostało pomyślane przez grupę mokotowską.

Wywodzący się z niej „gang obcinaczy palców” wręcz specjalizował się w porwaniach?

Wszystkie silne grupy dokonywały porwań. Ale istotnie, „gang obcinaczy palców” był najlepiej zorganizowany i ma na koncie najwięcej takich przestępstw. Dwa najtrudniejsze przypadki, niestety nierozwiązane: porwanie córki biznesmena i Hindusa prowadzącego w Polsce interesy to – jak podejrzewamy – właśnie dzieło „obcinaczy palców”. Po zatrzymaniu przez nas szefa grupy Grzegorza K. ps. Ojciec i jego żołnierzy uprowadzenia w Warszawie, gdzie było ich najwięcej, praktycznie się skończyły. Było tylko jedno czy dwa, podczas gdy wcześniej nawet 20 rocznie.

Mam nadzieję, że z czasem porwań będzie coraz mniej. To sprawy przykre dla rodzin, ale i dla nas, policjantów.

Jakie porwania są dla policji najtrudniejsze?

To trudno powiedzieć, bo każde jest inne. Są porwania „dyscyplinujące”, czyli przymuszające do pewnych rozliczeń finansowych. Nie jest tajemnicą, że w ramach jednej grupy czy grup konkurencyjnych dochodzi do uprowadzeń. Zdarza się, że policja nawet o tym nie wie, bo rodziny ofiar nie chcą składać zawiadomień o przestępstwie. Bliscy nie są zainteresowani, by współpracować z policją. Druga grupa to uprowadzenia dzieci czy osób bliskich, których rodziny są typowane jako mogące zapłacić okup bez ryzyka powiadamiania policji. W tych przypadkach rodzina z nami współpracuje, a efektem często jest uwolnienie ofiary.

Kogo porywacze biorą na cel?

Osoby zamożne, ale niekoniecznie bardzo znane. Jeśli ktoś jest znany, to można przypuszczać, że jest trochę lepiej traktowany przez media i przez organy ścigania, może wykorzystać popularność. Porwanie osoby ze świecznika skupia na sobie uwagę, jest wymuszona reakcja policji i domniemanie, że wszyscy zaangażują się w poszukiwania. Ofiarą może być potencjalnie każdy, kto ma pieniądze. Zagrożona może być osoba, która bierze udział w potężnej transakcji finansowej, np. sprzedająca duży grunt pod hipermarket. Już sama informacja, że dysponuje ona gotówką, że jest wypłacalna, jest sygnałem dla przestępców. Nieważne, czy taka osoba jest z biznesu legalnego czy nie – dla przestępców liczy się to, że ma pieniądze.

Po jakim czasie porywacze odbierają okup? Zdarzyło się, by czekali dwa lata jak u Olewnika?

To przypadek ekstremalny. Nie było innego takiego, aby przetrzymywanie ofiary trwało tak długo. Z reguły po kilku tygodniach dochodzi do przekazania okupu. Np. biznesmen z Chin, odbity kilka lat temu przez policję w Ursusie, był więziony przez cztery miesiące. Nikt nie trzyma ofiary długo, bo są koszty związane z jej przechowywaniem, ryzyko rozpoznania zbyt duże, obawy, że policja depcze po piętach. Bardziej prymitywni członkowie grupy chcą szybko mieć pieniądze.

Dlaczego w sprawie Olewnika dopiero po dwóch latach sprawcy wzięli okup – trudno odpowiedzieć.

Ta sprawa nie jest typowa, nie chcę się o niej wypowiadać, bo zaniedbania bada prokuratura.

Co robi policja, by porwań było jak najmniej?

Zatrzymujemy kolejnych członków grup przestępczych, rozpracowujemy te środowiska. Praktycznie rozbita jest grupa mokotowska, bo w aresztach są jej szefowie: „Korek” i „Daks”, i większość żołnierzy. Poszukujemy jeszcze kilku osób. Doskonale przygotowani są do rozpracowywania porwań policjanci z Wydziału do Walki z Terrorem Kryminalnym i Zabójstw Komendy Stołecznej, czego efektem jest m.in. rozbicie grupy mokotowskiej i „gangu obcinaczy palców”. Doświadczenie mają funkcjonariusze CBŚ. Kilku najlepszych dzisiaj jest w grupie, która bada błędy w sprawie porwania i zabójstwa Olewnika.

Rz: Patrząc na sprawę Olewnika, można odnieść wrażenie, że policja nie potrafi ścigać porywaczy.

Paweł Wojtunik: W tej sprawie były poważne błędy, ale nie tylko po stronie policji. Na tej podstawie można sobie wyrobić fałszywy obraz i wyciągnąć nieprawdziwy wniosek, że policja nie radzi sobie z porwaniami. Jest przeciwnie: przeważającą większość ofiar uwalniamy z rąk porywaczy. Z danych za ostatnie dziesięć lat wynika, że uprowadzono 170 osób. Z tego zdecydowana większość, bo 150, została odbita i wróciła do domów. Obecnie poszukujemy około 20 osób porwanych dla okupu. Z tego mniej niż połowa to przypadki, co do których nie mamy informacji o losie ofiar i nie wiemy, czy żyją.

Pozostało 86% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!