Cimoszewicz: Niech PO odda część dotacji

Wykańczanie rywali za pomocą bata finansowego nie ma wiele wspólnego z przyzwoitością - mówi Włodzimierz Cimoszewicz

Publikacja: 05.12.2010 22:00

Włodzimierz Cimoszewicz

Włodzimierz Cimoszewicz

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

[b]30 proc. poparcia dla PO w wyborach samorządowych to dużo czy mało?[/b]

[b]Włodzimierz Cimoszewicz, senator niezależny: [/b] Sporo.

[b]Gorzej niż w sondażach. [/b]

To prawda, ale PO ma za sobą trzy lata rządzenia, a każda formacja się zużywa. Na dodatek mamy kryzys ekonomiczny, a w takich przypadkach rząd zawsze zbiera nie do końca zasłużone cięgi. Poza tym w wyborach samorządowych relatywnie dużą rolę odgrywają komitety lokalne, które odbierają partiom około kilkunastu procent głosów.

[b]A więc PO utrzymała stan posiadania? [/b]

Tak, sądzę, że ciągle ma około 40 proc. poparcia.

[b]Weźmie władzę za rok? [/b]

Z dużym prawdopodobieństwem. Wszyscy pamiętamy stwierdzenie Donalda Tuska, że PO nie ma z kim przegrać. To było aroganckie, ale prawdziwe. Platforma nie może przecież przegrać z PiS, które popełnia harakiri na oczach opinii publicznej, a PSL mimo zaskakującego sukcesu w wyborach lokalnych wyżej już poprzeczki nie podniesie. Zaś SLD nieodmiennie pozostaje w stanie średnim, charakterystycznym dla jej notowań w ostatnich latach.

[b]Są nowe formacje: Polska Jest Najważniejsza oraz ruch Janusza Palikota. [/b]

Inicjatywie Palikota nie daję żadnych szans, bo jest zbyt radykalna. Ludzie jej nie poprą, nawet jeżeli solidaryzują się z jej hasłami. Jestem też sceptyczny wobec szans ugrupowania Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Przypuszczal- nie zostanie starte przez dwie duże partie. W najlepszym wypadku wejdzie do Sejmu i stanie się atrakcyjnym koalicjantem dla PO.

[b]Koalicja PO i Klubu Polska Jest Najważniejsza już się zarysowała przy projekcie odebrania partiom dotacji z budżetu.[/b]

Nie dziwi mnie postawa PJN, bo oni nie mają finansowania z budżetu i na razie im to nie grozi. Choć uważam ich działanie za krótkowzroczne i egoistyczne. Ale PO postępuje populistycznie i nieprzyzwoicie.

Finansowanie partii politycznych to nie był skok na kasę. Po latach dyskusji, jak walczyć z korupcją polityczną w Polsce, wszyscy w miarę poważni ludzie zgodzili się, że partie muszą mieć pieniądze na działalność. Gdyby dzisiaj doszło do likwidacji dotacji, to mniejsze partie mogłyby stanąć w obliczu śmierci politycznej. Wykańczanie rywali za pomocą bata finansowego nie ma wiele wspólnego z przyzwoitością polityczną.

[b]PO mówi: jest kryzys i wszyscy oszczędzają, więc partie też powinny. [/b]

Ze względu na stan finansów publicznych można przykręcić partiom śrubę. Niech zrezygnują z części pieniędzy, zwłaszcza te duże. Nie potrzeba do tego żadnej ustawy. Niech PO ogłosi, że rezygnuje z 80 proc. dotacji budżetowej. Albo niech przedstawi społeczne cele, na które przeznaczy te pieniądze. Może to zrobić, nie naruszając systemu, który ma racjonalne uzasadnienie. Bez dotacji budżetowych partie wyciągną rękę w proszalnym geście do dużego biznesu. Od początku lat 90. było wiele przykładów ściągania pieniędzy z biznesu, co prowadziło do dwuznacznych, a często kompromitujących związków polityków i biznesmenów. Trochę to ucywilizowano i tak jakby kogoś to uwierało.

[b]Wróćmy do sytuacji lewicy. SLD poprawił o 1 pkt proc. wynik z wyborów prezydenckich, ale po raz pierwszy wypadł gorzej niż PSL.[/b]

Tak. I jest w tym jakaś symbolika. Zresztą gdyby mieli czwarte miejsce z 20 proc. poparcia, tobym powiedział, że odnieśli sukces. Ale ich wzrost poparcia mieści się w granicach błędu statystycznego.

Nadal patrzę z pesymizmem na przyszłość lewicy w perspektywie kilku lat. Trudno powiedzieć, czego SLD dzisiaj chce. Słyszymy: budujmy przedszkola, zlikwidujmy fundusz kościelny, ale to się nie składa na program partii, która chciałaby współrządzić. Taka formacja musi mieć pogląd na wiele spraw. Ja tego nie słyszę i przypuszczam, że inni też nie. Poza tym w tej partii nie ma tuzów. Minęło już parę lat od czasu, gdy młodzi ludzie przejęli rządy w SLD i niczym się nie popisali – ani w kategoriach warsztatowych, ani merytorycznych. Są szalenie reaktywni, wypowiadają się wyłącznie na tematy już zaistniałe. Nie potrafią kreować tematów. Dlatego na SLD nadal będą głosowali ludzie, którzy uważają, że tak trzeba, niezależnie od okoliczności, albo tacy, którzy nie popierają żadnej z dwóch dominujących partii, a nie chcą zostać w domu.

[b]Na masowego wyborcę nie mogą liczyć?[/b]

Nie. Lewica, radykalizując swoją retorykę, parę lat temu sama zepchnęła się na skraj sceny politycznej, żeby nie powiedzieć na margines.

[b]Można być radykalnym, a mimo to wygrywać wybory, tak jak PiS w 2005 roku. [/b]

To prawda, ale to się rzadko zdarza. W 2005 roku prawica potrafiła wzbudzić określony nastrój społeczny, dzięki któremu wygrała wybory. Dwie partie opozycyjne przekonały wyborców, że Polska jest w potrzebie, bo u władzy są sami przestępcy. W efekcie publika wybierała spośród dwóch rewolwerowców, oceniając, który z nich jest lepszym kandydatem na szeryfa. I wybrała PiS.

[b]Teraz się nie da stworzyć zapotrzebowania na coś nowego? [/b]

Nie wykluczyłbym tego. Kampanie wyborcze w ostatnich latach coraz bardziej koncentrują się na sferze emocji. Nikt nie zawraca sobie głowy dyskutowaniem o programach. Liczy się sztuka tworzenia napięcia i organizowania go wokół pewnych haseł pasujących danemu środowisku. Być może więc trafi się jakiś kolejny zdolny inżynier dusz, który rozhuśta emocje. Zresztą trudno się dziwić, że dzisiejsza polityka koncentruje się na emocjach, skoro polityków zdolnych do powiedzenia czegoś głębokiego lub choćby sensownego jest niewielu.

[b]Naprawdę uważa pan, że nie ma polityków zdolnych do powiedzenia czegoś sensownego choćby na temat OFE? A w tej sprawie zamiast debaty mamy zalew propagandy. [/b]

No, to jest akurat kamyk do ogródka mediów. Sam nie potrafię zrozumieć, dlaczego media, działając w imieniu milionów obywateli, nie potrafią przyprzeć polityków do ściany. A rzecz jest bardzo poważna. Sam jestem ubezpieczony w III filarze i od lat wpłacam tam swoje pieniądze, licząc na bezpieczniejszą przyszłość. A jeżeli OFE zostaną zniszczone, to nie wiem, czy III filar będzie w stanie zrealizować finansowe zobowiązania wobec takich frajerów jak jak.

Jedno jest pewne – jeżeli gdzieś zapadnie decyzja polityczna, żeby przepchnąć zmiany w systemie emerytalnym przez Sejm, to senatorowie strzelą obcasami i to zatwierdzą. Z przykrością stwierdzam, że Senat, tzw. izba refleksji, jest w kolejnej kadencji bezrefleksyjnym instrumentem w rękach rządzących.

[b]Teraz mamy też prezydenta wywodzącego się z partii rządzącej. Z jego strony też nie możemy liczyć na refleksję? [/b]

Tego bym nie przesądzał. Rozmawiałem z prezydentem o ustawie o dopalaczach. Mówiłem, że nie zgadzam się z decyzją o jej podpisaniu. Że powinien był posłać tę ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. On tłumaczył, że nie chciał podstawiać nogi rządowi, ale myśli poważnie o kontroli następczej, czyli skierowaniu ustawy do Trybunału już po wejściu jej w życie. Wydaje się więc, że nie przemawia przez niego instynktowna lojalność partyjna.

[b]Często ma pan kontakt z prezydentem? Porządnie mu pan pomógł w kampanii. [/b]

Starałem się. Czasami się spotykamy.

[b]Nie ma pan poczucia, że został pan wykorzystany w kampanii? [/b]

W żadnym wypadku. Poparcie, jakiego mu udzieliłem, wynikało z mojego przekonania, że taki jest interes państwa. Niczego w zamian nie oczekiwałem i nie oczekuję.

[b]Grzegorz Napieralski odczuł to bardzo boleśnie. Podobno jest pan teraz persona non grata na Rozbracie. [/b]

Napieralski nie ma powodu do żalu. Jeżeli jest rozsądnym człowiekiem, powinien mieć świadomość własnych ograniczeń i wiedzieć, że się na prezydenta nie nadawał. I nadal się nie nadaje.

[b]Będzie pan kandydował do Senatu za rok? [/b]

Nie wykluczam tego, bo Podlasie jest w większości PiS-owskie. Ale nie wiem, czy będzie mnie uwierać fakt, że z tego okręgu może być trzech senatorów z PiS. Być może wzruszę na to ramionami. Ciągnie mnie do świata akademickiego. Od pewnego czasu wróciłem do tego zawodu. Na razie mogę go wykonywać tylko na marginesie innych zajęć. Ale z chęcią związałbym się z większą liczbą uczelni, oferując im cykl wykładów dotyczących polityki międzynarodowej.

[b]Czy rozmawiał pan ze studentami o rewelacjach WikiLeaks?[/b]

Wspominałem o tym. Moją uwagę zwróciły dwie rzeczy: kompromitująca nieszczelność instytucji amerykańskich i fakt, że poważne amerykańskie media stanęły po stronie WikiLeaks. Mimo że portal został zablokowany przez tajemniczych hakerów, podejrzewam, że etatowo zatrudnianych przez jakieś rządy, najpoważniejsze gazety i tak opublikowały rewelacje WikiLeaks. W tym "New York Times", który oficjalnie popierał w wyborach Baracka Obamę i jest ewidentnie prorządowy. Tymczasem mimo protestów urzędującej administracji przyłożył do tego rękę.

[b]Dlaczego tak się stało? [/b]

Sądzę, że to była demonstracja poparcia dla wolności słowa. Poważni wydawcy i dziennikarze uznali, że opinia publiczna powinna znać te fakty. I uważam, że dobrze się stało.

[b]Czy ujawnienie tych informacji nie zagrozi bezpieczeństwu światowemu? [/b]

Nie sądzę. Nie rozumiem dlaczego tak ostro zareagował Bill Clinton podczas wykładu dla studentów, mówiąc, że będą ginęli ludzie. Nie widzę w dokumentach WikiLeaks niczego takiego. Jedyna informacja, która mnie zaskoczyła to ta, że dyplomaci amerykańscy mieli się zachowywać jak szpiedzy w ONZ. To też jest kompromitujące. Poza tym będzie trochę towarzyskich kłopocików, bo ci dyplomaci amerykańscy, którzy pisali o europejskich przywódcach, teraz będą się musieli z nimi spotykać. I to wszystko.

Mam zresztą wrażenie, że WikiLeaks stosuje autocenzurę, bo zamazuje ważne dane. Być może dlatego te materiały są ujawniane stopniowo, bo oni sprawdzają, co im wpadło w ręce.

[b]A bał się pan, że w dokumentach z Polski może być coś z czasów, gdy pan był szefem MSZ? [/b]

Nie. Jeżeli chodzi o moje opinie czy oceny, to proszę uprzejmie, mogą być ujawnione. Wręcz byłbym z tego bardzo zadowolony, bo natychmiast upadłaby teza, że nasz rząd o prowadził politykę wobec USA na kolanach.

[i]rozmawiała Eliza Olczyk[/i]

[b]30 proc. poparcia dla PO w wyborach samorządowych to dużo czy mało?[/b]

[b]Włodzimierz Cimoszewicz, senator niezależny: [/b] Sporo.

Pozostało 99% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!