W argentyńskiej Kolonii Wanda szkółka języka i kultury polskiej w tym roku szkolnym, który za oceanem rozpoczął się w marcu, świeci pustkami, a podręczniki i pomoce do nauki polskiego leżą odłogiem.
– Nie mamy nauczyciela, to i nie ma lekcji. A zwykle korzystało z nich kilkadziesiąt osób – opowiada María Jejer ze Stowarzyszenia Argentyńsko-Polskiego. - Szkoda, bo była grupa ludzi zapalonych do nauki, na zajęcia przychodziło sporo dzieci.
Kolonię Wanda założyli w latach 30. emigranci z Polski. – Bardzo nam zależy, żeby młode pokolenie choć trochę znało język swoich dziadków - mówi María Jejer.
Lepszy niedoświadczony niż żaden
W podobnej sytuacji co Wanda jest więcej polonijnych środowisk. W tym roku złożyły one 140 wniosków o przysłanie nauczyciela z Polski. Wiadomo już, że wysłane do pracy zostaną tylko 82 osoby. Pojadą do 11 krajów. M.in. do Armenii, Gruzji, Kazachstanu, Rosji czy Kirgistanu.
Mariusz Wychódzki z podlegającemu MEN Ośrodka Rozwoju Polskiej Edukacji za Granicą (ORPEG) przyznaje, że barierą w wysyłaniu nauczycieli jest ograniczony budżet, ale i trudności w znalezieniu kandydatów, którzy spełnialiby wymagania resortu edukacji. – Zgłasza się sporo absolwentów, którzy są gotowi wyjechać, ale rozporządzenie MEN wymaga, żeby mieli ocenę dorobku zawodowego lub ocenę pracy – tłumaczy Wychódzki. A taką można otrzymać od dyrektora szkoły najwcześniej po roku pracy, więc świeżo upieczeni absolwenci Polonii uczyć nie mogą. - A nauczyciele, którzy mają stałą pracę niechętnie z niej rezygnują – zaznacza Wychódzki.