Tak było przed wojną, kiedy Czechosłowacja zaliczała się do futbolowych potęg, a Polska była europejskim średniakiem. Tak samo później, przez kilkadziesiąt lat, chociaż zwykle mecz między nami nie miał faworyta. Raz zwyciężaliśmy my, raz oni. I tak dzieje się w ostatnich latach. Od kiedy Czechy (po podziale Czechosłowacji) mają swoją reprezentację, spotykaliśmy się z nimi pięć razy. Trzy razy zwyciężyli Polacy, dwa razy Czesi.
Największą gwiazdą jest oczywiście bramkarz Petr Cech. W ostatnich sezonach seryjnie zdobywał tytuły piłkarza roku w Czechach, co dobrze świadczy o nim, ale jest też znakiem kryzysu tamtejszego futbolu, czekającego na pomocnika czy napastnika, który dorównałby osiągnięciami Pavlowi Nedvedowi i Janowi Kollerowi. Cech właśnie przedłużył kontrakt z Chelsea, z którą zdobył Puchar Mistrzów. Jeden z najlepszych golkiperów świata też puszcza bramki. Przed czterema laty, w spotkaniu z Turcją podczas Euro popełnił błąd, który zadecydował o odpadnięciu Czechów z turnieju. A w ostatnim finale Ligi Mistrzów obronił dwa rzuty karne i znowu noszono go na rękach.
Przez wiele lat przed Cechem stali murem obrońcy, których trudno było pokonać. Nazwiska Marka Jankulovskiego czy Tomasa Ujfalusiego znała cała Europa. Dziś najlepsza linia obrony to Theodor Gebre Selassie (Slovan Liberec), Roman Hubnik (Hertha Berlin), Tomas Sivok (Besiktas Stambuł) i Michał Kadlec (Bayer Leverkusen). Gebre Selassie to pierwszy kolorowy gracz w barwach Czech. Jego matką jest Czeszka, a ojcem Etiopczyk. Rodzina sportowa, bo siostra piłkarza reprezentuje Czechy w piłce ręcznej.
Czesi są w podobnej sytuacji jak Polacy – mają kilka gwiazd, spore nadzieje i wiele obaw
Od wielu lat o grze czeskiej reprezentacji decyduje Tomas Rosicky. Mówią o nim – mózg i czeskie serce. Wszystko widzi, pięknie podaje i strzela, ale wydaje się, że robi wszystko coraz wolniej. Ma 31 lat, zmaga się z kontuzjami, nawet podczas zgrupowania przed Euro ćwiczy mniej intensywnie niż koledzy. Nie wiadomo, jak zagra. Rosicky jest kolegą klubowym Wojciecha Szczęsnego w Arsenalu. Po prawej stronie czeskiej pomocy gra Jaroslav Plasil, partner Ludovika Obraniaka w Bordeaux. Wszyscy dobrze się znają.