Ani słowa o Angeli

Grek kanclerz Merkel nie przepuści, ale również nie zapomina, że bóg Otto był Niemcem

Aktualizacja: 21.06.2012 02:58 Publikacja: 21.06.2012 02:41

Lukas Podolski – dla niego ćwierćfinał z Grecją będzie 101 meczem w reprezentacji Niemiec. Zdobył dl

Lukas Podolski – dla niego ćwierćfinał z Grecją będzie 101 meczem w reprezentacji Niemiec. Zdobył dla niej 44 gole

Foto: AFP, Jeff Pachoud Jeff Pachoud

„W 2004 Grecja zdobyła mistrzostwo Europy, niedługo później jej gospodarka wpadła w kryzys i kraj zaczął tonąć. W 2008 Hiszpania zdobyła mistrzostwo Europy, niedługo później jej gospodarka wpadła w kryzys i kraj zaczął tonąć. Boże, prowadź Niemców do zwycięstwa w 2012!".

Takie dowcipy krążą dziś po placach i ulicach Aten i wszędzie tam, gdzie Grek spotka Greka. Od czego by nie zaczęli, jakiego meczu razem nie oglądali, zawsze wcześniej czy później dostanie się Angeli Merkel.

Zresztą nie tylko od Greków, bo i grupa Irlandczyków na stadionie w Poznaniu rozwinęła transparent z flagą i napisem: „Angela Merkel myśli, że jesteśmy w pracy".

Świnki cztery

– My, wasze wesołe świnki, ciągle tu jesteśmy – mówią znajomi greccy dziennikarze. Świnki, czyli kraje nazywane PIGS, największe kryzysowe zmartwienie Europy. Portugalia, Włochy, Grecja, Hiszpania. Wszystkie nadal grają w Euro 2012. Tylko Irlandia odpadła, ale ona do PIGS była przyjęta jako ostatnia i trochę na siłę.

– Tak awansują twoi dłużnicy – krzyczał z okładki do Angeli Merkel jeden z greckich dzienników po meczu z Rosją. Jutro wszystkie żale będzie można pani kanclerz wykrzyczeć wprost, bo ma być w Gdańsku na trybunach podczas ćwierćfinału.

Ale greccy piłkarze rozmawiać o tym nie mają ochoty. We wtorek rzecznik federacji nie wytrzymał przy drugim pytaniu o Merkel i poprosił, żeby już dać spokój, bo futbol jednak lepiej się miewa bez polityki. Dziennikarz „The Sun" ciągle jednak nie miał nic chwytliwego do artykułu, więc nie odpuszczał. – Chyba jednak nie da się oddzielić polityki od futbolu. Jednak to oni zaczęli wojnę światową, prawda? Nie ma to znaczenia? – pytał. – Nie – odpowiedział mu Georgios Samaras, z taką miną jakby chciał jeszcze do tego „nie" dołożyć jakiś międzynarodowy znak przyjaźni.

Samaras ma tego pecha, że się nazywa jak lider partii, która właśnie wygrała wybory w Grecji, więc tabloidy, chce czy nie chce, jakoś go w to zamieszanie wciągną. Najlepiej wybrnął wczoraj Kostas Katsouranis, który na kolejną próbę wydobycia z piłkarzy jakiegoś  smacznego cytatu o kryzysie i Niemcach, odpowiedział ze stoickim spokojem. – Za jakieś dwie, trzy godziny będziemy już mieli nowy rząd i premiera, pana Antonisa Samarasa, więc jak pan chce coś politycznego, proszę dzwonić do niego.

„Kara, Kara"

Ale mecz z Niemcami jednak będzie gorący od podtekstów, choć piłkarze nie pozwolą, by coś prowokacyjnego wymknęło im się oficjalnie, a wielu z nich, jeśli już opuszczało ligę grecką, to w ostatnich latach głównie dla Bundesligi.

Grecy przyznają, że swoje za uszami mają, ale zupełnie nie rozpoznają swojego kraju w tym, co się o nich w Niemczech mówi i pisze. Nie poznają kraju, w którym się od rana do nocy kombinuje przy butelce ouzo, bo pracują po kilkanaście godzin dziennie za kilkaset euro.

Greckiej federacji nie spodobał się też artykuł w „Sueddeutsche Zeitung" opisujący hotel reprezentacji w Jachrance. Że rodzinny, a nie wytworny, że kto chce, może tam wynająć pokój. Nie ma w tym artykule wielkich złośliwości, ale teraz niewiele trzeba. A federacja nie wynajęła tego hotelu dlatego, że był tani, tylko po prostu jej się spodobał. I nie zamknęła go dla innych turystów nie dlatego, że jej nie było stać na wykupienie wszystkich pokoi, tylko chciała żeby tu było czuć codzienne życie. I zupełnie jej nie przeszkadza, że okoliczne dzieci krzyczą w recepcji do Giorgosa Karagounisa „Kara, Kara!" jak do starego znajomego i domagają się autografów.

Tylko dziennikarze nie mają tu wstępu, Grecy są na każde zawołanie na konferencjach w Legionowie, ale w Jachrance chcą mieć spokój. Dziennikarzy greckich jest na Euro niespełna 40. Niemcy dla swoich potrzebowali w Gdańsku dodatkowego centrum medialnego na 350 osób. Ale jeszcze jedno zwycięstwo i hala w Legionowie może przestać wystarczać.

Otto Rehhagel, jedyny Niemiec na Olimpie, zadzwonił przed meczem z Polską do prezesa greckiej federacji, żeby przekazać piłkarzom, że nie mają nic do stracenia, wszystko do zyskania i zapewnić, że wciąż jest z nimi myślami. W sprawie Niemców na razie nie zadzwonił.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora p.wilkowicz@rp.pl

„W 2004 Grecja zdobyła mistrzostwo Europy, niedługo później jej gospodarka wpadła w kryzys i kraj zaczął tonąć. W 2008 Hiszpania zdobyła mistrzostwo Europy, niedługo później jej gospodarka wpadła w kryzys i kraj zaczął tonąć. Boże, prowadź Niemców do zwycięstwa w 2012!".

Takie dowcipy krążą dziś po placach i ulicach Aten i wszędzie tam, gdzie Grek spotka Greka. Od czego by nie zaczęli, jakiego meczu razem nie oglądali, zawsze wcześniej czy później dostanie się Angeli Merkel.

Pozostało 88% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!