Trzydniowe uroczystości pogrzebowe zakończyła wczoraj msza w archikatedrze św. Jana Chrzciciela na warszawskim Starym Mieście i złożenie ciała kard. Józefa Glempa do grobu w krypcie świątyni. Zmarłego prymasa seniora żegnali oficjele z prezydentem Bronisławem Komorowskim i prymasem Józefem Kowalczykiem.
Na zewnątrz katedry i na pobliskim pl. Zamkowym, gdzie na telebimach transmitowano uroczystości, stały tłumy wiernych. Przyszli, by oddać ostatni pokłon swojemu pasterzowi. „Rz"" opowiadali o więzi, jaka łączyła ich z prymasem Glempem.
– Miałam taką potrzebę duszy – mówiła nam pani Urszula, która przyszła na pl. Zamkowy. Ma problemy z chodzeniem, ból sprawił, że w niedzielę nie mogła udać się na Krakowskie Przedmieście, gdy przenoszono trumnę z ciałem kardynała z bazyliki św. Krzyża do archikatedry. – Ale teraz wzięłam środki przeciwbólowe i musiałam tu przyjść. Chciałam mu podziękować. Prymas wyciszał emocje w Polakach – tłumaczyła starsza pani.
– To zrozumiałe, że tu jestem – mówi Patryk Kurzeja z Warszawy, który na mszę pogrzebową przyszedł z dwójką kilkuletnich dzieci: Julią i Józefem. Mówi, że prymas razem z papieżem Janem Pawłem II sprawił, że „polski Kościół stał się bardziej otwarty".
Izabela Grabiec uważa, że prymas Glemp był „wielkim Polakiem, szlachetnym, wzorem nie tylko dla duchowieństwa, ale dla wszystkich ludzi". – Miał wielki wpływ na kształtowanie w wielu z nas polskości – twierdzi pani Izabela.