Nie tylko Venner, ale miliony Francuzów protestują przeciwko małżeństwom homoseksualnym, a w szczególności możliwości adopcji przez nie dzieci. Ludzie zrozumieli, że nie chodzi tu o wyjście naprzeciw środowiskom gejowskim, tylko uderzenie w podstawową instytucję wywodzącą się właśnie z prawa naturalnego: związku kobiety i mężczyzny, który istnieje nie tylko dla szczęścia współmałżonków, ale także dla zrodzenia życia i wychowania dzieci. Legalizacja małżeństw homoseksualnych to działanie zgodnie z ideologią liberalizmu, którą potępia Kościół. Stworzenie społeczeństwa opartego wyłącznie na woli ludzi, tak jakby nie było żadnych obiektywnych praw na świecie.
Venner twierdził, że Francois Hollande zdecydował się na taki krok, bo stał się zakładnikiem skrajnej lewicy. Front Narodowy, pozostając stale w opozycji wobec ugrupowań umiarkowanej prawicy, odbiera sobie możliwość wpływania na rzeczywistość. Czy to nie błąd?
Wielokrotnie popieraliśmy kandydatów gaullistowskich i liberalnych w drugiej turze wyborów. Ale oni potem odmawiali z nami wszelkiej współpracy, a nawet tak zmieniali ordynację wyborczą, aby nas zniszczyć. Już Valerie Giscard D'Estaing (prezydent Francji w latach 1974–1981 – red.), choć poparł go konserwatywny elektorat, forsował tzw. liberalizm postępowy, legalizując aborcję czy obniżając wiek osiągnięcia dojrzałości.
Venner chciał także zaprotestować przeciwko nadmiernemu jego zdaniem napływowi emigrantów. Jednak statystki pokazują, że przyjezdnych jest coraz mniej.
Chyba pan żartuje! Całe regiony Francji, w tym drugie co do wielkości miasto kraju Marsylia, są już w większości zamieszkane przez imigrantów. Oficjalne statystyki mówią o 4 mln przyjezdnych, mimo że w minionych 25 latach do Francji przyjechało 12 mln cudzoziemców. Tak się dzieje, bo władze automatycznie uznają za Francuzów dzieci urodzone na terenie republiki, nawet jeśli oboje rodzice są Algierczykami czy Marokańczykami. Naród francuski, efekt syntezy kultury łacińskiej, germańskiej i celtyckiej, zamieszkujący na tych ziemiach od 20 wieków, stopniowo zostaje zastąpiony przez całkiem inną ludność. Czy można mówić o Polakach inaczej niż jako o narodzie słowiańskim o kulturze łacińskiej i tradycji katolickiej? Jeśli tak, to obawiam się, że w niedalekiej przyszłości o Francuzach mówić już nie będzie można.
Czy samobójstwo Vennera może być początkiem kolejnych, równie dramatycznych gestów w obronie francuskiej tożsamości?