Skoro tak, to polityka rozstrzygnie...
Przez cały czas pracujemy nad wszystkimi elementami, to będą ogromne projekty.
Jak decyzja Francji w sprawie dostarczenia Rosji okrętów Mistral wpłynie na ten przetarg? Francuzi kluczą, prezydent mówi, że dostawa jest zawieszona, jednak rosyjscy marynarze ćwiczą na jednym z okrętów.
Krytycznie oceniamy możliwość tej transakcji. I tego nikt nigdy nie ukrywał, także wobec naszych francuskich partnerów. Nie wiążemy jednak tych spraw. Szukamy optymalnej oferty dla Polski i uważamy, że na tej płaszczyźnie należy ją rozpatrywać.
Ja nie chcę usprawiedliwiać Francji. Pamiętajmy jednak, że to poprzedni prezydent podpisał te umowy z Rosją, a nie obecny. Obecny, Francois Hollande, za jeden ze swoich priorytetów uznał budowę relacji z Polską, także w wymiarze obronnym. Na ćwiczenia „Steadfast Jazz", które odbyły się u nas w listopadzie ub.r., przyjechało 1200 żołnierzy francuskich. Nikt inny się tak nie zaangażował. Poza tym zapadła wiosną decyzja o przybyciu francuskich samolotów i pilotów, byli w Polsce cztery miesiące.
Ale nie da się ukryć, że kontekst mistrali nie pomaga pozytywnym decyzjom.
Jeżeli mistral popłynie do Rosji, to pokrzyżuje francuskie plany przetargowe?
Nie chcę występować w roli tego, który stawia jakieś warunki Francji. Ufam, że Francja podejmie mądrą, odpowiedzialną decyzję, wiedząc, że jest członkiem NATO, i wiedząc, jak inni sojusznicy patrzą na tę sprawę.
A kto konkretnie podejmuje decyzje w sprawie przetargów zbrojeniowych na sumę stu kilkudziesięciu mld złotych?
Największe z nich to kwestia rzędu kilkunastu miliardów złotych.
Kto zadecyduje o ich wydaniu?
W sensie formalnym minister obrony narodowej.
Pan osobiście?
To nie jest tak, że minister obrony rano się budzi i mówi: wy to będziecie robili! Pracują nad tym dziesiątki ludzi, przygotowując rekomendacje dla decyzji. Wiele postępowań toczy się w oparciu o procedury zamówień publicznych. Nad uczciwością i rzetelnością działań czuwają odpowiednie służby. Najważniejsze kwestie oczywiście konsultuje się z prezydentem, premierem, ministrem spraw zagranicznych, także z ministrem gospodarki. Pozostaję w dialogu z Sejmową Komisją Obrony Narodowej. Ponieważ chodzi o długofalowe decyzje o ogromnym ciężarze gatunkowym, przedstawiciele opozycji powinni wiedzieć o nich jak najwięcej, służyć radą i wyrażać swoje opinie. Tak staram się pracować.
Ale na końcu jest pana osobista decyzja. Czuje pan ogromną odpowiedzialność?
Tak, nie uchylam się od odpowiedzialności. Bycie ministrem obrony to zajęcie dla ludzi rozważnych, ale odważnych.
Są jeszcze trzy przetargi (obrona powietrzna, śmigłowce wielozadaniowe, okręty podwodne). Czy byłoby rozsądne dawać wszystko Europejczykom albo wszystko Amerykanom, czy lepiej byłoby zdywersyfikować?
Każde postępowanie jest integralną całością. I w każdym wypadku wybiera się optymalną ofertę. Trudno jest powiedzieć: nie kupimy od was śmigłowców, bo już kupiliśmy obronę powietrzną. Oczywiście warto budować system bezpieczeństwa, opierając się na modernizacji podejmowanej z różnymi sojusznikami.
Decyzja w sprawie trzech kontraktów zapadnie przed przyszłorocznymi wyborami do Sejmu?
W ciągu najbliższego roku zapadnie decyzja w sprawie wyboru oferty dotyczącej obrony powietrznej – tu jesteśmy na ostatniej prostej. Podobnie jeśli chodzi o wybór śmigłowców wielozadaniowych. To też kwestia roku. To są dwa największe postępowania porównywalne w skali do programu F-16.
Będąc w poprzednim rządzie, sugerował pan, że jest możliwe dostarczenie broni Ukrainie. ?A teraz?
Będąc w obecnym rządzie, uważam tak samo. Nie ma w tej sprawie embarga: zostało zniesione przez Unię Europejską w lipcu. Nie ma więc przeszkody, aby dostarczać Ukrainie uzbrojenie, jeśli byłaby ona zainteresowana jego nabyciem w Polsce. Nasze firmy są aktywne. Ostatnio były targi uzbrojenia w Kijowie, gdzie starały się zaprezentować swoją ofertę. Chcemy zbliżyć te dwa przemysły, ja sam od lat się w to mocno angażowałem. Nie widzę powodu do wstrzymania aktywności, zwłaszcza że inni partnerzy z Unii też są bardzo aktywni, o czym mało się mówi. To jest przede wszystkim wspólny biznes.
Premier Kopacz mówiła w pierwszym dniu pracy swojego rządu, że nie dostarczymy.
Słuchałem na żywo wypowiedzi pani premier, a w obliczu różnych interpretacji jeszcze raz przesłuchałem dokładnie, co powiedziała. Słusznie stwierdziła, że w tego rodzaju sprawach najważniejszy jest interes Polski. Z tego punktu widzenia trzeba rozpatrzyć wsparcie dla Ukrainy. Jeśli chodzi o możliwe dostawy broni, na szczycie NATO w Newport sekretarz generalny Rasmussen zachęcał państwa członkowskie do tego rodzaju kontaktów z Ukrainą. My nie boimy się współpracy z Ukrainą. Podpisaliśmy dziesięć dni temu umowę z Ukrainą i z Litwą o utworzeniu wspólnej brygady. To jest oczywiście przedsięwzięcie, które zrodziło się jako idea w trochę innej epoce. Chciano, żeby to była brygada, która będzie uczestniczyła w różnych misjach pokojowych i stabilizacyjnych.
Czy zatem chcemy dostarczyć Ukraińcom broń śmiercionośną?
Zwracam uwagę, że obecnie Ukraina i inne państwa są skoncentrowane na utrzymaniu przyjętego rozwiązania pokojowego. Przy wszelkich zgrzytach i wątpliwościach mamy nową jakość w tym konflikcie. Strategia Zachodu to wsparcie Ukrainy w dialogu z Rosją i zmniejszanie napięcia, zastopowanie przemocy. USA nie podjęły decyzji o sprzedaży lub przekazaniu Ukrainie broni śmiercionośnej, to jest bardzo istotny fakt.
Czyli politycznej decyzji o przekazaniu broni śmiercionośnej ze strony polskiej nie będzie?
Co to znaczy broń śmiercionośna?
Taka, które zdenerwuje Putina.
Umówiliśmy się z ukraińskim ministrem obrony, że nie rozmawiamy o tych sprawach za pośrednictwem mediów.
A jeśli Ukraina uzna, że jest jej potrzebna broń śmiercionośna?
Ustalenie z ukraińskim ministrem obrony obejmuje także hipotetyczne rozważania, co by było, gdyby.
Chodzi o decyzję polityczną. Gdy Ukraińcy poproszą Polskę o dostępną od razu broń śmiercionośną, to czy wyrazi pan zgodę?
Będę konsekwentny, to sprawa zbyt poważna na dywagowanie. Sami Ukraińcy przekonali się, że nie pomogły im życzeniowe spekulacje w takich kwestiach.
A jaka jest pana opinia?
Stawiam na długofalową współpracę wojskową z Ukrainą. Ich armia potrzebuje głębokich reform, poważnej modernizacji. Polska i NATO mogą tu być dobrymi partnerami.
Czy wierzy pan, że Putin zrezygnował z planu tworzenia Noworosji i opanowania całej Ukrainy? Wierzy pan w plan pokojowy?
Wartością tego planu jest to, że wprowadzono zawieszenie broni, przestali ginąć w masowej skali ludzie. Ten plan nie kończy tego konfliktu, zawiera kruche i ciężkie kompromisy dla wszystkich stron. Wydaje się, że Ukraina wybrała bardzo trudną, ale jedyną możliwą drogę w obecnej sytuacji. Jej priorytetem jest wzmocnienie ukraińskiego państwa. Na pewno obecny stan rzeczy otwiera także nowy rozdział w relacjach Rosji z Ukrainą, ale także z Zachodem.
Przejdźmy do spraw rządowych. Czy jest pan teraz pierwszym wicepremierem, ważniejszym od PSL-owskiego? Pani premier na prezentacji rządu przedstawiła pana jako pierwszego.
Formalnie wiceprezesi Rady Ministrów są równi, wtedy o oficjalnej kolejności decyduje alfabet. Sądzę, że pani premier, wymieniając mnie jako pierwszego, chciała podkreślić element nowości w tej nominacji. A wicepremiera Janusza Piechocińskiego znam bardzo dobrze od czasu wspólnej pracy na Mazowszu, zawsze nam się świetnie współpracowało. Tu nie ma żadnego problemu.
Jaki jest pański obszar, jak szeroki jest zakres pana obowiązków jako wicepremiera.
Nadal jestem ministrem obrony narodowej. Intencją pani premier odnośnie do mojej nominacji na wicepremiera było wskazanie wagi spraw bezpieczeństwa w obecnej sytuacji międzynarodowej oraz zadanie większej konsolidacji systemu bezpieczeństwa państwa, w szczególności współpracy między resortami. Traktuję to też jako zobowiązanie do jeszcze cięższej pracy, ale także do maksymalnego wsparcia szefowej rządu we wszystkich sprawach.
Czy to nie oznacza też wzmocnienia roli prezydenta w nowym układzie? Czasy są nadzwyczajne, u sąsiada trwa wojna, prezydent musi więc mieć silniejszą pozycję.
Od trzech lat bardzo dobrze współpracuje mi się z prezydentem, który jest konstytucyjnym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Uważam współdziałanie prezydenta, premiera i rządu za kluczowe w sprawach bezpieczeństwa państwa.
Ale nie mam też wątpliwości, że decyzję o mojej nominacji na wicepremiera i ministra suwerennie podjęła pani premier.