We wtorek Państwowa Komisja Wyborcza kolejny dzień będzie testować system, za pomocą którego będą przeliczane i zsyłane wyniki listopadowych wyborów samorządowych. Problemy mają zostać usunięte do końca tego tygodnia, ale to, co działo się dotychczas, nie napawa optymizmem.
System padł w ubiegły czwartek. To wtedy PKW zarządziła pierwszy ogólnopolski przedwyborczy test. Tak jak w wyborczą niedzielę w całym kraju wprowadzono dane zawierające wymyślone wyniki. Testującym wyskoczyły jednak błędy, a niektórych okien po prostu nie dało się wypełnić.
– Test na mniejszą skalę następnego dnia wypadł lepiej, ale wciąż pracujemy nad wyeliminowaniem kolejnych przeszkód. W piątek ponowimy próbę w całym kraju i wtedy nie powinno być już problemów – mówi „Rzeczpospolitej" Romuald Drapiński, wicedyrektor w departamencie odpowiadającym w PKW za informatykę.
System pisany od nowa
Skąd całe zamieszanie? Przez dziesięć lat technologię do obsługi wyborów dostarczała firma Pixel Technology. Do kolejnego przetargu jednak nawet nie stanęła. Zlecenie wygrała firma Nabino, ale całą infrastrukturę musiała stworzyć od nowa. – Okazało się, że są problemy na styku oprogramowania Krajowego Biura Wyborczego i firmy, która obsługuje system – relacjonuje Drapiński.
Dlaczego nie można było zmodyfikować starego oprogramowania? Bo było szalenie skomplikowane. – Nowa firma musiałaby poświęcić zbyt wiele czasu, by się go „nauczyć". Nie dało się go przerobić również dlatego, że zmieniły się ordynacja i wzory wydruków – wymienia przedstawiciel PKW. Nowy system oferuje też dodatkowe możliwości.