Reklama
Rozwiń

Śledczy zmieniają zdanie

Prokuratura przyłączyła się do procesu rodzin smoleńskich przeciw Tomaszowi Arabskiemu. To efekt jej podporządkowania rządowi.

Aktualizacja: 01.04.2016 21:44 Publikacja: 31.03.2016 20:08

Śledczy zmieniają zdanie

Foto: PAP, Tomasz Gzell

W czwartek ruszył proces Tomasza Arabskiego, byłego szefa Kancelarii Premiera za rządów Donalda Tuska. On oraz czwórka innych urzędników zostali oskarżeni w trybie prywatnym przez część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Zarzucają one oskarżonym niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 kwietnia 2010 r.

Arabskiego na pierwszej rozprawie nie było. Jak zapewniał jego adwokat – ze względów losowych. – Mój klient ma wolę czynnego uczestnictwa w procesie – zapewnia mec. Andrzej Bednarczyk.

Poza Arabskim oskarżonych zostało dwoje urzędników Kancelarii Premiera z czasów katastrofy – Monika B. i Mirosław K. – oraz dwoje pracowników ambasady RP w Moskwie – Justyna G. i Grzegorz C. Oskarżycielami prywatnymi są głównie bliscy 14 ofiar katastrofy, przede wszystkim ze środowiska PiS, m.in. Anny Walentynowicz, Janusza Kochanowskiego, Władysława Stasiaka, Sławomira Skrzypka i Zbigniewa Wassermanna.

Arabskiemu oskarżyciele prywatni zarzucili m.in. niedopełnienie obowiązków w zakresie zapewnienia transportu dla prezydenta, a także nieustalenie statusu lotniska w Smoleńsku, które „w świetle prawa lotniczego nie było lotniskiem". W prywatnym akcie napisano też, że Arabski „nie zapewnił sprawnego i terminowego" obiegu dokumentów. Podobne zarzuty sformułowano pod adresem pozostałych oskarżonych. Wszystkim grozi do trzech lat więzienia.

Niespodziewanie do procesu przyłączyła się Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga. To ta sama prokuratura, która trzy razy umarzała śledztwo w sprawie odpowiedzialności urzędników, w tym Arabskiego, za zaniedbania w organizowaniu smoleńskiej wizyty. Ostatnie, prawomocne umorzenie nastąpiło w 2014 r. Co więcej – prokuratura wnosiła do sądu o to, aby prywatny proces przeciw Arabskiemu w ogóle nie ruszył. – Zgłaszam swój udział w sprawie jako rzecznik praworządności – oświadczył tymczasem w czwartek na rozprawie prokurator Przemysław Ścibisz.

Taka wolta to efekt przejęcia przez rząd kontroli nad prokuraturą. Jako „rzecznik praworządności" prokuratura ma teraz takie możliwości jak podczas normalnego postępowania karnego.

Cała piątka oskarżonych nie przyznaje się do winy. Monika B. – zwolniona w lutym z Kancelarii Premiera – przekonywała, że wizytę w Smoleńsku organizowała Kancelaria Prezydenta.

Podobnie mówił Mirosław K. Jego zdaniem Kancelaria Prezydenta przesyłała do Kancelarii Premiera informacje dotyczące lotu, które nie spełniały wymogów formalnych, bo nie zawierały m.in. list pasażerów czy nazwy lotniska lądowania. Wyjaśniał, że Kancelaria Prezydenta nie informowała, że lot 10 kwietnia ma się odbyć na lotnisko w Smoleńsku. – Wobec tego nie rozumiem, dlaczego miałbym czynić ustalenia co do tego lotniska – oświadczył. Zasugerował, że kłopoty wynikały z konfliktu politycznego między administracją rządową a otoczeniem prezydenta.

Z kolei oskarżeni, którzy w momencie katastrofy pracowali w ambasadzie w Moskwie, przekonywali, że w ogóle nie zajmowali się organizacją przelotu. Justyna G. oraz Grzegorz C. zeznali, że za przygotowanie wizyt premiera i prezydenta z 7 i 10 kwietnia ze strony ambasady odpowiadał Tomasz Turowski. Ten element budzi szczególne emocje w środowisku PiS, jako że Turowski to były funkcjonariusz wywiadu PRL, który na placówkę został wysłany niespełna dwa miesiące przed katastrofą.

Ciąg dalszy procesu 27 kwietnia.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.