Jak zaznacza IPN "przyczyną umorzenia śledztwa było stwierdzenie, że wskazanego wyżej czynu nie popełniono".
W komunikacie, umieszczonym na stronie internetowej Instytutu podkreślono, że "53 dokumenty, w tym zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, pokwitowania odbioru pieniędzy i doniesienia agenturalne, znajdujące się w teczce personalnej i teczce pracy tajnego współpracownika o pseudonimie „Bolek”, są autentyczne". 6 innych dokumentów w teczce "Bolka" podpisali funkcjonariusze SB.
Śledztwo w styczniu nakazał kontynuować Sąd Rejonowy w Gdańsku, uznając zażalenie pełnomocników Lecha Wałęsy, który neguje autentyczność dokumentów. Akta zostały przejęte w 2016 roku przez Instytut Pamięci Narodowej od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku. Po rozpoznaniu zażalenia pełnomocnika Wałęsy Sąd uchylił postanowienie o umorzeniu śledztwa wydane 23 czerwca 2017 r. przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku.
Prokurator IPN wnosił w styczniu o utrzymanie postanowienia w mocy. Jego zdaniem przez ponad półtora roku śledztwa nie znaleziono żadnych dowodów wskazujących, że dokumenty przechowywane w teczce personalnej i teczce pracy tajnego współpracownika Służby Bezpieczeństwa o ps. "Bolek" zostały podrobione.
Sąd Rejonowy podkreślał w styczniu rzetelność i drobiazgowość prowadzonego śledztwa i nie zakwestionował poczynionych przez prokuratora ustaleń. Opinię biegłych z zakresu badania pisma ręcznego uznał za profesjonalną. Stwierdził jednak, że z uwagi "na znaczenie tej sprawy dla Lecha Wałęsy i historii Polski" celowe jest zasięgnięcie opinii innych biegłych grafologów lub też odniesienie się do kwestii podniesionych przez pełnomocników Lecha Wałęsy przez biegłych, którzy już wydali opinię w tej sprawie. Sąd nie wskazał przy tym, jakie zagadnienia powinny zostać rozstrzygnięte przez biegłych w toku dalszego śledztwa.