Jak dowiedziała się „Rz”, do kolizji doszło w nocy 6 września w Zielonce koło Wołomina. Stołeczna policja zataiła zdarzenie przed opinią publiczną, choć zwykle informuje o wypadkach z udziałem policjantów.Jadący oplem komendant komisariatu w Rembertowie Michał K. zderzył się z citroenem. Nie zatrzymał się jednak i próbował odjechać z miejsca wypadku. Jednak po przejechaniu kilkuset metrów został zatrzymany.
– Drogę zablokowali mu kierowcy innych samochodów i wezwali policję – opowiada Marcin Szyndler, rzecznik komendanta stołecznego. Michał K. został wskazany przez świadków jako osoba, która kierowała oplem, przewieziono go do komisariatu. Badanie alkomatem wykazało, że ma ok. 1,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Po wytrzeźwieniu trafił do wołomińskiej prokuratury.
– Postawiliśmy mu zarzut kierowania samochodem pod wpływem alkoholu, za co grozi do dwóch lat więzienia. Zatrzymaliśmy mu też prawo jazdy – wylicza Ireneusz Ważny, zastępca prokuratora rejonowego w Wołominie. Prokuratura nie zabezpieczyła jednak na poczet grożącej kary samochodu, którym jechał Michał K.
– Nie był jego własnością, należy do matki podejrzanego – tłumaczy Bartłomiej Szyperski, prokurator prowadzący postępowanie.Ale komendant i tak czuje się skrzywdzony, złożył już zażalenie na decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy. Twierdzi, że to nie on kierował pojazdem. Wołomiński sąd rozpatrzy jego wniosek w listopadzie. Michał K. był komendantem komisariatu w Rembertowie od maja. Trafił tam z komisariatu w Ząbkach, gdzie kierował ogniwem kryminalnym. W policji pracuje od 13 lat.
Zaraz po wydarzeniach w Zielonce stracił stanowisko. Został też zawieszony na trzy miesiące w wykonywaniu czynności służbowych. – Oddał broń i legitymację, nie przychodzi do pracy. Dostaje połowę pensji – wylicza Andrzej Prokopczyk, szef południowopraskiej policji.