Reklama

Gen. Stanisław Koziej o wznowieniu testów broni atomowej przez USA: Władimir Putin przegra ten wyścig

Władimir Putin bardzo dużo ryzykuje, Rosja znalazła się w tej obecnej, drugiej zimnej wojnie tam, gdzie niegdyś Związek Radziecki. Myślę, że Putin mimo tych wszystkich jego obsesji, ma jednak pełną świadomość, że nie ma szans w wyścigu na polu technologicznym. Zapowiedź Donalda Trumpa wznowienia testów broni atomowej, może stanowić ważny moment - mówi w rozmowie z „Rzeczpospolitą” gen. Stanisław Koziej, były szef BBN i były wiceszef MON.

Publikacja: 31.10.2025 09:22

Donald Trump i Władimir Putin

Donald Trump i Władimir Putin

Foto: PAP/EPA

Donald Trump zapowiedział właśnie wznowienie testów broni atomowej, jak to określił, na równych zasadach. „Ponieważ inne kraje mają programy testów, poinstruowałem Departament Wojny, by rozpocząć testy broni atomowej” – napisał w serwisie Truth Social. Czy dołączenie Stanów Zjednoczonych do tego licytowania się na groźby atomowe nie oznacza większego ryzyka, że stanie się coś nieprzewidywalnego?

– Tak, to jest eskalacja, w warunkach drugiej zimnej wojny. Putin rozpętał ją przeciwko Zachodowi, w tym – w szczególności przeciwko Stanom Zjednoczonym. I teraz niejako on sam zbiera tego gorzkie owoce. Gorzkie dla niego i dla Rosji. Putin od dawna już w tej swojej neoimperialnej polityce, w tej neozimnowojennej konfrontacji z Zachodem, praktykuje bardzo często, wręcz prawie na co dzień, szantaż swoją bronią nuklearną. W szczególności taktyczną bronią atomową, bo na tym polu Rosja ma zdecydowaną przewagę nad Stanami Zjednoczonymi. I to jest główny punkt przewagi Rosji w obszarze broni nuklearnej, bo na poziomie strategicznym pewna równowaga zagwarantowana jest jednak traktatami wzajemnymi, redukcjami, których dokonano do tej pory.

To sprawiło, że dotąd zarówno Rosja, jak i Stany Zjednoczone unikały jakiegokolwiek myślenia o konfrontacji nuklearnej. Natomiast na poziomie taktycznej broni atomowej Rosja ma przewagę. W dodatku ma tę bardzo niebezpieczną doktrynę tak zwanej deeskalacji nuklearnej konfliktu konwencjonalnego.

Czytaj więcej

Donald Trump nakazał Pentagonowi wznowienie testów broni atomowej

Na czym ona polega?

Ta doktryna zakłada, że gdyby Rosja prowadziła konflikt konwencjonalny i zaczęła go przegrywać, to wówczas jest gotowa użyć taktycznej broni atomowej, aby tę drugą stronę po prostu zmusić do negocjacji pokojowych, ale już na warunkach korzystnych dla Rosji.

Reklama
Reklama

Czy Donald Trump, ogłaszając powrót do testów atomowych, nie postąpił jednak zbyt gwałtownie? Zwłaszcza że jego dane dotyczące militarnej przewagi, mogą być nie do końca aktualne.

Ta odpowiedź Trumpa moim zdaniem była nieunikniona. Wcześniej czy później musiało do tego dojść, ponieważ to się wpisuje w logikę konfrontacji zimnowojennej. Tak jak w tamtej zimnej wojnie, tak i teraz obserwujemy tę właśnie eskalację. Do tej pory była to eskalacja po jednej stronie, po stronie Rosji, która szantażowała, straszyła, pobrzękiwała szabelką. Ale taka jednostronność w zimnej wojnie nie może trwać zbyt długo. W związku z tym, w mojej ocenie, było nieuniknione wcześniej czy później, że druga strona, czyli Stany Zjednoczone, musi na to jakoś odpowiedzieć. I to, co powiedział prezydent Trump, jest podjęciem tej rękawicy rzuconej przez Putina na polu tego sporu nuklearnego, pojedynku na nuklearne deklaracje.

Liczba bojowych ładunków nuklearnych w poszczególnych krajach świata

Liczba bojowych ładunków nuklearnych w poszczególnych krajach świata

Foto: PAP

Nasuwa się pytanie, czy to tylko pobrzękiwanie szabelką, czy to pozostanie w sferze deklaracji, tego wzajemnego grożenia sobie, czy przejdzie w fazę balansowania na progu ryzyka nuklearnego.

Ja już od dawna określam relacje strategiczne między Rosją i Zachodem, jako drugą zimną wojnę. Ona oczywiście różni się od tamtej pierwszej. Jest, nawiasem mówiąc, bardziej ryzykowna. Wtedy, w XX wieku, mieliśmy tylko tę bieżącą, polityczną wojnę. Zaraz za nią był próg atomowy. Ten strategiczny, niemożliwy w istocie rzeczy do przekroczenia bez samobójczej decyzji. Natomiast dzisiaj mamy jeszcze – pomiędzy tą codzienną konfrontacją a trudną do wyobrażenia wojną wzajemnej zagłady – co najmniej dwa dodatkowe poziomy konfrontacji. Jeden poziom to wojna hybrydowa, którą dziś obserwujemy, a która nie występowała w tej pierwszej zimnej wojnie, bo nasycenie sił zbrojnych naprzeciwko siebie było tak ogromne, że każda iskra prowadziła do wielkiej wojny. Drugi poziom to ryzyko, które dzisiaj jest charakterystyczne, a wtedy nie występowało, związane właśnie z taktyczną bronią atomową. Dzisiaj Rosja ma, jak wspomnieliśmy, przewagę na tym polu.

Czytaj więcej

Generał Koziej: Putinowi trzeba zacząć stawiać bariery

W związku z tym to zapowiedź nuklearnego wyścigu zbrojeń, który może być uruchomiony właśnie w wyniku tej putinowskiej polityki eskalacji. Nie tylko w tej drugiej zimnej wojnie, ale także w tej gorącej wojnie w Ukrainie. Moim zdaniem Rosja. Putin – bardzo dużo ryzykuje, dlatego że Rosja niejako znalazła się w tej chwili „na kursie i na ścieżce” Związku Radzieckiego. Przecież w pierwszej zimnej wojnie Związek Radziecki też podjął wyścig zbrojeń, szeroko rozumiany, w tym także w zakresie zbrojeń nuklearnych. To właśnie doprowadziło go do katastrofy, do zupełnego upadku. Więc Rosja jest moim zdaniem teraz też na takim kursie. Putin chyba przeholował.

Wybuchy jądrowe na świecie

Wybuchy jądrowe na świecie

Foto: PAP

Reklama
Reklama

I co dalej?

Oczywiście mogą być różne scenariusze, ale ja bym wziął pod uwagę jeden element, który może mieć na nie wpływ. Putin miał do tej pory pełną swobodę szantażu nuklearnego. Nikt go w tym nie potrafił, nie umiał czy nie chciał hamować. Kiedy uznawał za stosowne, to pokazywał tę broń nuklearną, straszył nią, oddziałując na opinię publiczną. Nie miał żadnych samoograniczeń. Wszyscy wiemy, że Putin uznaje w zasadzie tylko argument siły. Nie działają na niego jakieś tam argumenty dyplomatyczne, prawne, odwołujące się do zasad. Więc, być może, pokazanie przez Trumpa, że on podejmuje wyzwanie także na tym polu – choć nie wiadomo czy w praktyce do tego dojdzie – to może być dla Putina i jego dotychczasowej polityki deklaratywnej w obszarze broni nuklearnej taki mały prysznic. Może to go nieco wyhamuje, może się zatrzyma, może jednak się zreflektuje? Może nie uruchomi w praktyce tego nuklearnego wyścigu zbrojeń.

A jeśli nie?

To znaczy, że rozpoczną się znowu zbrojenia nuklearne. Stany Zjednoczone i Rosja zaczną coraz więcej tej broni nuklearnej wprowadzać na swoje uzbrojenie, a traktat o strategicznej broni zostanie zerwany zupełnie. Jeśli by ten scenariusz eskalacyjny jednak się realizował, no to jest pytanie, do czego może to prowadzić. Gdzie jest granica? Jak pamiętamy, w tamtej pierwszej zimnej wojnie punktem zwrotnym był kryzys kubański, który uświadomił jednej i drugiej stronie, że za daleko zaszliśmy. Być może w tej drugiej zimnej wojnie też może dojść do takiego gwałtownego „kryzysu kubańskiego”.

Czytaj więcej

Wiceszef MSZ Rosji nie wyklucza rozmieszczenia wojsk na Kubie i w Wenezueli

Niedawno Rosja podpisała z Wenezuelą Umowę o Partnerstwie Strategicznym i Współpracy, deklaruje też zacieśnienie współpracy wojskowej. Zauważmy, że to są te koleiny, trochę podobne do kryzysu kubańskiego. Niewykluczone, że Rosjanie będą chcieli rozmieścić swoje rakiety do przemieszczania broni nuklearnej średniego zasięgu gdzieś w Ameryce Środkowej lub Południowej. Ale być może ten czarny scenariusz niekoniecznie się zrealizuje, jeżeli ten ruch Trumpa wstrzyma Rosję. Zauważmy, że Trump ogłosił tę decyzję krótko przed rozmową z Xi Jinpingiem. Moim zdaniem ten ruch Trumpa jest nie tylko podjęciem rękawicy, ale także ruchem wyprzedzającym, skierowanym na użytek Chin. Bo Stany Zjednoczone chcą wciągnąć Chiny do tego odnowionego traktatu o ograniczeniach zbrojeń nuklearnych. Ogłaszając wznowienie prób nuklearnych Trump pośrednio dał do zrozumienia, że wyścig zbrojeń przybrał na sile. Może liczy na to, że Chiny staną się graczem, który będzie trochę mitygował Putina, aby jednak do takiego ostrego kryzysu nuklearnego nie doszło. Chiny nie są tak rozwinięte nuklearnie, nie mają takiego arsenału, by być na to gotowe. Wolą mieć spokój, w swoim tempie doganiać w tej dziedzinie Rosję i Stany Zjednoczone.

Eksplozje jądrowe po 1945 roku

Eksplozje jądrowe po 1945 roku

Foto: PAP

Póki co Władimir Putin, odziany w wojskowy mundur, z dumą opisał jako udane testy nowego pocisku manewrującego o napędzie atomowym 9M730 Buriewiestnik (w nomenklaturze NATO jest określany jako SSC-X-9 Skyfall), mającego nieograniczony właściwie zasięg. Zaraz potem ogłosił udany test Posejdona, rosyjskiej supertorpedy o napędzie atomowym, która ma być zdolna do przenoszenia ładunków jądrowych.

Jeśli idzie o Buriewiestnika i Posejdona, to nie są nowe typy broni. Od dawna Rosja ogłasza, że prowadzi podobne prace. Oba typy broni mogą być narzędziami do przenoszenia głowic – również jądrowych – ale nowy jest w nich napęd. Nie paliwo rakietowe, a energia atomowa. Próby z takimi systemami trwały już od wielu lat. Dochodziły do nas różne słuchy, ale głównie o tym, że dotąd były to próby niezbyt udane, że to niesprawdzona jeszcze technologia.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Amerykańscy analitycy zlokalizowali, gdzie znajdzie się "niezwyciężona broń" Władimira Putina

Myślę raczej, że Putin mówiąc o tych dwóch systemach broni wciąż jeszcze operuje w sferze potencjalnych zastosowań, a nie pełnej gotowości do użytku. Putin wielokrotnie mówił o rewolucyjnej broni, ale pamięć o niej powoli zanikała. Niewykluczone, że również z tymi dwoma systemami może tak być. O wiele praktyczniejszą bronią są Orieszniki, rakiety, które Rosja już ma na wyposażeniu, już ich nawet użyła. A jeśli Rosja będzie chciała podjąć tego typu wyścig zbrojeń nuklearnych ze Stanami Zjednoczonymi, to jest na straconej, moim zdaniem, pozycji. Jest jednak duża różnica między poziomem technologicznym Rosji i Stanów Zjednoczonych. Różnią się także poziomy gospodarki amerykańskiej i gospodarki rosyjskiej. Analogia do Związku Radzieckiego sama się nasuwa. Rosja wcześniej czy później po prostu przegra ten wyścig i zakończy go sromotną porażką, tak jak Związek Radziecki. Myślę, że Putin mimo tych wszystkich jego obsesji, ma jednak pełną świadomość, że nie ma szans w wyścigu na polu technologicznym. Ta zapowiedź Donalda Trumpa, o której mówiliśmy na początku, trochę niespodziewana, może stanowić ważny moment w tej drugiej zimnej wojnie, rozpętanej przez Putina, i pokazać, jak ona może dalej przebiegać.

Czytaj więcej

Koziej: To nie początek III Wojny Światowej

Putin wyposaża swoją armię przede wszystkim strategiczną broń jądrową. Gdyby chciał rzeczywiście podjąć walkę, rozbudowywałby raczej potencjał broni taktycznej, możliwej do użycia bez globalnych konsekwencji. Może Putin już nie chce walczyć i szuka wyjścia z sytuacji? 

Ja bym to postrzegał raczej w ten sposób, że jeśli Putin odwołuje się do broni nuklearnej, to nie musi rozwijać broni taktycznej, bo na tym polu ma ogromną przewagę. To Stany Zjednoczone muszą gonić Rosję, a nie odwrotnie. Natomiast Putin dysponuje i Iskanderami, i Oriesznikami. Ma mnóstwo taktycznych środków. Rosja ma dziesięciokrotną przewagę w taktycznej broni atomowej nad amerykańską taktyczną bronią atomową, rozmieszczoną tu, w Europie. Natomiast strategiczna broń nuklearna dla Putina jest oczywiście ważna dla odstraszania przed podejmowaniem przez Stany Zjednoczone lub inny podmiot prób uderzenia w samą Rosję. To jest ogromny bezpiecznik. I póki co ten bezpiecznik mu wystarcza, bo arsenał strategicznej broni rosyjskiej i amerykańskiej, jest zrównoważony. Postawiłem nawet kiedyś tezę, że gdyby Rosja przegrała wojnę w Ukrainie, to w jej strategii, w jej polityce bezpieczeństwa, rola broni nuklearnej niepomiernie wzrośnie. Bo w zasadzie wtedy to byłby jedyny środek, którym Rosja mogłaby zapewnić sobie bezpieczeństwo. Myślę więc, że ta troska Putina o arsenał nuklearny jest polisą ubezpieczeniową na różne scenariusze, być może brane przez niego pod uwagę. Tym bardziej, że wplątał się w konfrontację – zarówno tę zimnowojenną, jak i w gorącą, pełnoskalową wojnę z Ukrainą, z której nie widać, przynajmniej dla niego, bezpiecznego wyjścia. Putin nie wie jak zakończyć wojnę w Ukrainie, jak wyjść zwycięsko z tego błędu, który popełnił. A miał przecież szereg innych scenariuszy podporządkowywania sobie Ukrainy lub tylko jej części, mniejszych operacji błyskawicznych, czy wybicia sobie ścieżki na Krym. A mimo wszystko on zdecydował się na totalną wojnę na pełną skalę. Moim zdaniem w rosyjskim establishmencie, a być może i u samego Putina, zaczyna kiełkować myślenie o tym, jak poradzić sobie w sytuacji, jeśli wojna z Ukrainą okaże się przegrana. Jak nie dopuścić do buntu, tak jak za Gorbaczowa. Z tego właśnie mogą wynikać te jego inicjatywy nuklearne – z poczucia, że broń nuklearna jest dla Rosji jedynym pewnym gwarantem tego, że nikt jej do niczego nie będzie na siłę zmuszał.

Troska Putina o arsenał nuklearny jest taką polisą ubezpieczeniową na różne scenariusze, być może brane przez niego pod uwagę. 

Gen. Stanisław Koziej

Reklama
Reklama

Pan generał jest jednak optymistą, bo taka próba zabezpieczenia sobie tyłów oznaczałaby jednak, że do Putina zaczyna docierać przekonanie, że popełnił błąd.

Moja, przyznam, naiwna trochę wiara – wynika z tego, że jednak po stronie rosyjskiej też są strategie. I że nie tylko Putin je analizuje. Mądry strateg nie udaje proroka. Nie, mądry strateg to ktoś, kto uwzględnia różne scenariusze, analizuje i przygotowuje się na nie. Oczywiście w pierwszej kolejności przygotowując się na najbardziej prawdopodobną wersję rozwoju sytuacji, ale jednocześnie szykując opcje w przypadku niepowodzenia. Zakładam, że również na Kremlu myśli się „scenariuszowo”. Z tego, moim zdaniem, wynika to nagłaśnianie broni nuklearnej w polityce rosyjskiej.

A czy te rosyjskie zapowiedzi, straszak atomowy – czy to nie jest aby próba przeniesienia tej wojny Rosji z Ukrainą na jakiś szerszy grunt? Jak my – Polska, kraje NATO – powinniśmy przygotować się na możliwą eskalację?

Jest kilka punktów koniecznej strategii NATO i generalnie krajów Zachodu w stosunku do polityki rosyjskiej. Po pierwsze, nie ulega wątpliwości, że kluczowym punktem w tej chwili jest wojna w Ukrainie. To punkt trochę podobny do wojny w Korei w czasie pierwszej zimnej wojny. Wojna w Ukrainie w decydującym stopniu wpływa na zagrożenie wobec nas. Jeżeli by Rosja wygrała tę wojnę i podporządkowała sobie Ukrainę, no to bylibyśmy w bardzo niebezpiecznej sytuacji. To by oznaczało, że ten szantaż nuklearny, który Rosja stosuje wobec Zachodu, okazał się skuteczny. Rosja może pokonać Ukrainę tylko wtedy, kiedy Zachód przestanie jej pomagać. Wtedy w Europie mielibyśmy bardzo niebezpieczną sytuację. A więc pierwszy punkt naszej strategii polega na tym, by wspierać Ukrainę i osłabiać Rosję w jej wojnie.

Czytaj więcej

Stanisław Koziej: Jak powinna wyglądać nowa strategia bezpieczeństwa

Jeśli idzie natomiast o samą broń nuklearną i reakcję na ryzyka ze strony Rosji, to głównym obszarem aktywności krajów Zachodu powinna być przede wszystkim próba zneutralizowania tej rosyjskiej doktryny „deeskalacji nuklearnej przy użyciu taktycznej broni atomowej”. Należy pokazać Rosji, że ta jej doktryna szantażu będzie nieskuteczna. Co trzeba w tym zakresie robić? Pierwszym krokiem jest poszerzenie programu Nuclear Sharing – udostępniania broni jądrowej w ramach NATO. Na poziomie taktycznej broni jądrowej, jak mówiliśmy, Rosja ma ogromną przewagę. Uważam, że Polska powinna zabiegać o to, aby ten Nuclear Sharing wzmocnić, aby na przykład pojawiła się w Europie dodatkowa broń amerykańska, odpowiedniki rosyjskich Iskanderów, które by równoważyły ten szantaż. Przypomnijmy, że właśnie tą metodą, między innymi, w pierwszej zimnej wojnie powstrzymany został wyścig nuklearny. Dla Rosji to niewygodne, bo amerykańskie rakiety krótkiego i średniego zasięgu, rozmieszczane w Europie, mogłyby strzelać do Moskwy, a rosyjskie rakiety tej samej klasy nie dosięgną kontynentu amerykańskiego. Chodzi o zwiększenie potencjału taktycznej broni atomowej Zachodu tutaj, w Europie. I poszerzenie go w ten sposób, aby objąć parasolem Nuclear Sharing te państwa wschodniej flanki. To wcale nie musi oznaczać stacjonowania broni atomowej na naszym terytorium, ale na przykład może oznaczać przystosowanie naszych samolotów F-35, które kupujemy, do przenoszenia broni atomowej. To, moim zdaniem, jest ten główny punkt ciężkości adaptacji doktryny natowskiej do warunków konfrontacji. I to niezależnie od wyniku wojny w Ukrainie.

Państwa uczestniczące w programie Nuclear Sharing

Państwa uczestniczące w programie Nuclear Sharing

Foto: PAP

Donald Trump zapowiedział właśnie wznowienie testów broni atomowej, jak to określił, na równych zasadach. „Ponieważ inne kraje mają programy testów, poinstruowałem Departament Wojny, by rozpocząć testy broni atomowej” – napisał w serwisie Truth Social. Czy dołączenie Stanów Zjednoczonych do tego licytowania się na groźby atomowe nie oznacza większego ryzyka, że stanie się coś nieprzewidywalnego?

– Tak, to jest eskalacja, w warunkach drugiej zimnej wojny. Putin rozpętał ją przeciwko Zachodowi, w tym – w szczególności przeciwko Stanom Zjednoczonym. I teraz niejako on sam zbiera tego gorzkie owoce. Gorzkie dla niego i dla Rosji. Putin od dawna już w tej swojej neoimperialnej polityce, w tej neozimnowojennej konfrontacji z Zachodem, praktykuje bardzo często, wręcz prawie na co dzień, szantaż swoją bronią nuklearną. W szczególności taktyczną bronią atomową, bo na tym polu Rosja ma zdecydowaną przewagę nad Stanami Zjednoczonymi. I to jest główny punkt przewagi Rosji w obszarze broni nuklearnej, bo na poziomie strategicznym pewna równowaga zagwarantowana jest jednak traktatami wzajemnymi, redukcjami, których dokonano do tej pory.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Konflikty zbrojne
Coraz więcej młodych Ukraińców przyjeżdża do Niemiec po zmianie przepisów
Materiał Promocyjny
UltraGrip Performance 3 wyznacza nowy standard w swojej klasie
Konflikty zbrojne
Broń, która skłoniła Trumpa do zerwania układu z Rosją. Putin użył jej na Ukrainie
Konflikty zbrojne
Ukraińcy okrążeni w Pokrowsku i Kupiańsku? Rosja zaprasza media
Konflikty zbrojne
Władimir Putin za wszelką cenę szuka żołnierzy. W Rosji nikt już nie chce dobrowolnie iść do wojska
Materiał Promocyjny
Raport o polskim rynku dostaw poza domem
Konflikty zbrojne
Władysław Kosiniak-Kamysz: Polskie myśliwce znów przechwyciły rosyjski samolot
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Reklama
Reklama