Jak biały kołnierzyk pracuje za darmo

Nie studenci, ale prezesi firm coraz częściej budują place zabaw dla dzieci. Pomaganie innym przyciąga osoby, które mają wysokie notowania w hierarchii społecznej

Aktualizacja: 02.02.2008 00:17 Publikacja: 02.02.2008 00:16

Jak biały kołnierzyk pracuje za darmo

Foto: Rzeczpospolita

Łopata, wiadro, grabie i dużo dobrych chęci – taki zestaw „narzędzi” zabrała ze sobą na wolontariacką sobotę Alicja Kopeć. Do kąta poszły buty na obcasie, eleganckie ubranie, aktówka i paragrafy.

– Człowiek czuje się dumny, kiedy później może dotknąć tego, co własnoręcznie zrobił – mówi Alicja, prawnik oraz doradca zarządu w firmie Provident Polska.

Tego dnia na plac przed domem małego dziecka przy Międzyparkowej stawił się cały zarząd firmy. Prezesi, razem z rodzinami, zjechali się już o 9 rano. Panowie kopali grządki, dźwigali worki z ziemią. Panie sadziły kwiatki i krzewy. I tak do godziny 16.

Alicja Kopeć należy do coraz większej grupy wolontariuszy „z górnej półki” – prezesów, dyrektorów czy kierowników działów – angażujących się w podobne przedsięwzięcia.

– Idea niesienia pomocy innym przyciąga ostatnio coraz więcej osób, które zajmują wysokie stanowiska w dużych korporacjach – przyznaje Paulina Koszewska z Centrum Wolontariatu.

Lista prezentów z roku na rok jest coraz dłuższa: ubrania, kurtki, zabawki, lalki, gry, rowery – to, o czym marzą maluchy. Wszystko skrzętnie spisane w komputerze, przy każdym podarku jest zapisane imię dziecka, które je dostanie.

– A dzieci ze świetlicy społecznej w Przemyślu, którym pomagamy, mają o czym marzyć. W swoich rodzinnych domach mają niewiele – mówi Zofia Nowaczyk, dyrektor w banku Citi Handlowy.

Drobna blondynka, która w biurze siedzi do godziny 18, na pracę charytatywną poświęca co miesiąc kilkanaście godzin.

– Zaangażowana jestem w cztery projekty, m.in. organizuję akcje mikołajkowe dla dzieci z Przemyśla, współorganizuję dla nich bale. Prowadzę też szkolenia finansowe dla młodzieży i nauczycieli w ramach programu edukacyjnego „Moje finanse” – mówi Nowaczyk.

Pani Zofia jako wolontariuszka zaczęła działać pięć lat temu, prywatnie, na małą skalę. Jednak dopiero trzy lata temu przyłączyła się do projektów charytatywnych, jakie organizował jej bank.

– Zrozumiałam, że w ten sposób mogę więcej zrobić dla innych – wyjaśnia dyrektor departamentu.

Na co dzień Zofia Nowaczyk zarządza sporym zespołem, w jej departamencie pracuje prawie 70 osób.

– Doświadczenia zebrane w codziennej pracy pomagają mi ogarnąć ogrom zadań związanych z naszymi akcjami charytatywnymi – mówi.

I opowiada, jak ostatnio dowiedziała się, że część dzieci ze świetlicy w Przemyślu nie ma zimowych kurtek.

– Przekazałam tę informację osobom z mojej firmy i dosłownie zostałam zasypana ubraniami. A teraz muszę je poukładać, spakować, dowiedzieć się o rozmiary. Mrówcza robota – wzdycha Zofia Nowaczyk

Od lat panowało przekonanie, że do pomocy są bardziej skore osoby o niższych dochodach, starsze lub nastolatkowi.

– Nic bardziej mylnego – przekonują osoby związane z promowaniem idei pracy charytatywnej. Z badań Stowarzyszenia Klon/Jawor, które na co dzień wspiera organizacje pozarządowe, wynika, że ponad 32 proc. wolontariuszy to osoby z wyższym wykształceniem. Dla porównania: ze świadectwem szkoły średniej jest tylko 22 proc.

Badania pokazują też, że najczęściej z organizacjami woluntarystycznymi związane są osoby w średnim wieku, czyli między 36. a 45. rokiem życia. – Osoby młodsze wolną jednorazowe akcję, gdzie dużo się dzieje i nie muszą wykonywać mozolnej, mrówczej, systematycznej pracy – mówi Paulina Koszewska z Centrum Wolontariatu. – Długotrwała pomoc wymaga większego zaangażowania i poświęcenia czasu, a jak wiadomo, młodzież ma go mało. Małgorzata Skibińska, kierownik ds. personalnych w Provident Polska, zanim odpowie na pytanie, dlaczego pomaga innym, chwilę się zastanawia. – Jestem osobą szczęśliwą, która w życiu osiągnęła większość założonych celów. Mam rodzinę, przyjaciół, piszę pracę doktorską – wymienia Skibińska. – Po tylu latach w biznesie poszukuję nowych obszarów poza pracą i rodziną, w których mogłabym się zrealizować.

W Provident Polska wspólnie z osobami ze swojego działu zaangażowała się w projekt szkoleń dla kobiet z domu samotnej matki.

– Potrzeba im kilku wskazówek, jak wyjść z podbramkowej sytuacji. Z koleżankami uczyłyśmy je, jak pisać CV czy jak ubrać się na rozmowę kwalifikacyjną – opowiada.

Dla Małgorzaty spotkania z kobietami z domu samotnej matki były również lekcją życia.

– Spokorniałam. Zdałam sobie sprawę z tego, że zanim się wyda osąd o kimś, to najpierw trzeba go poznać – mówi Skibińska.

Wolontariat pracowniczy, w ramach którego działają osoby, z którymi rozmawialiśmy, staje się nośnym hasłem, jakie wyróżnia firmę spośród innych. Nic dziwnego, że przedsiębiorstwa starają się na chęci niesienia pomocy innym zbić PR-owski kapitał. Z Centrum Wolontariatu współpracuje obecnie siedem dużych przedsiębiorstw, kolejne chcą się przyłączyć. – W ubiegłych dwóch latach do centrum zgłosiły się firmy z zupełnie różnych branż, np. ING czy Cadbury Wedel – dodaje Koszewska.

Osoby działające w centrum starają się przyciągnąć jak najwięcej przedsiębiorstw. Ich stoliki są zawsze obecne na różnego rodzaju targach, organizują również konferencje na temat wolontariatu i spotkania edukacyjne.

Ale niesienie pomocy innym opłaca się nie tylko firmom, ale także samym pracownikom. Przedstawiciele Providentu przyznają się, że CV, w którym jest wymieniona praca wolontariusza, zwraca ich uwagę.

Potwierdzają to także badania opublikowane przez Oxford Royale Academy, przeprowadzone w 200 największych brytyjskich firmach. Wynika z nich, że pracodawcy są bardziej skłonni do zatrudnienia kogoś z doświadczeniem pracy w wolontariacie niż bez niego. Ta informacja jest ważna aż dla 73 proc. właścicieli przedsiębiorstw. Wierzą, że praca charytatywna pomaga rozwinąć zdolności, które w przyszłości mogą się przydać w pracy (umiejętność organizacji czasu pracy, łatwość nawiązywaniu kontaktów z ludźmi).

Ale o przydatności wolontariatu są też przekonani pracownicy. Aż 94 proc. tych, którzy pomagają innym, twierdzi, że dzięki temu doświadczeniu zdobyli umiejętności, które pomogły im dostać pracę, podnieść zarobki lub awansować.

Prof. Krzysztof Michałek, amerykanista z UW, zaznacza, że w Polsce musimy jeszcze poczekać, aby osiągnąć taką skalę tego zjawiska jak w USA, gdzie wolontariat jest powszechny wśród klasy średniej.

– Tam praca na rzecz lokalnych społeczności wpisuje się w ruch oddolnej demokracji. Przy okazji buduje poczucie indywidualizmu osób, które się w niego angażują. Aby wolontariat stał się bardziej powszechny w Polsce, musi być m.in. spełniony jeden z warunków: poziom zamożności społeczeństwa musi być na tyle wysoki, abyśmy myśleli o innych, a nie o zapewnieniu przeżycia swojej rodziny – wyjaśnia.

Na zdjęciach uśmiechnięty 40-latek przebrany w ogromny czarny cylinder, fioletowy frak z wpiętą w klapę czerwoną różą. Stoi otoczony gromadką dzieciaków.

– Tak, to ja na jednym z balów w domu dziecka podczas akcji „Zostań asystentem Świętego Mikołaja” – przyznaje się Dariusz Dylski. Z wykształcenia pedagog, były nauczyciel trudnej młodzieży, od kilku lat pracuje w banku Citi Handlowy.

– Ale ciągoty do pomocy innym zostały. Szczególnie warto wspierać dzieci, bo często nikt się za nimi nie wstawia – mówi.

Dariusz Dylski wspiera dzieci w różny sposób. Wraz z kilkoma osobami ze swojego banku m.in. budował altankę dla domu dziecka w Równem pod Wyszkowem.

– Nasza budowla jest na tyle duża, że można tam nawet zrobić grilla podczas deszczu – mówi dumny.

Lubi opowiadać o swojej pracy charytatywnej. Zdjęcia z większości akcji ma na swojej stronie internetowej, widać na nich, jak tnie listewki, dźwiga piasek i pomaga dzieciom na festiwalu piosenki Anny Dymnej. Nie ukrywa, że inni go doceniają – otrzymał tytuł „Osobowość grudnia 2006” przyznawany w ramach programu Wolontariat Biznesu.

Na pytanie o powody, dla których angażował się w pomoc innym, mówi: – Mam dwójkę dzieci, chcę dać im dobry przykład. To pomaga mi w ich wychowaniu.

To bardzo dobrze, że ludzie pomagają innym. Powodów, dla których decydują się to robić, jest tyle samo, ilu jest pomagających. Większość z tych osób chce w ten sposób dopełnić swoje życie i zrobić coś więcej, niż tylko realizować się w pracy. Choć tego nieświadomi, wolontariusze również chcą trochę zaczarować los. Działają według zasady, że skoro był on dla mnie tak łaskawy i udało mi się osiągnąć sukces, to teraz zrobię coś dla innych, aby się szczęście ode mnie nie odwróciło. Wymieniłbym jeszcze jeden powód, który skłania do pomagania innym: snobizm. To coś, co przecież nas wyróżnia z tłumu innych, podobnych do nas osób. Poza tym działa tutaj również zasada, że po prostu podawanie pomocnej dłoni potrzebującym sprawia nam przyjemność, czyli działa mechanizm nagradzania samego siebie.

Dyskusja na temat tekstu na blog.rp.pl/warszawa

Łopata, wiadro, grabie i dużo dobrych chęci – taki zestaw „narzędzi” zabrała ze sobą na wolontariacką sobotę Alicja Kopeć. Do kąta poszły buty na obcasie, eleganckie ubranie, aktówka i paragrafy.

– Człowiek czuje się dumny, kiedy później może dotknąć tego, co własnoręcznie zrobił – mówi Alicja, prawnik oraz doradca zarządu w firmie Provident Polska.

Pozostało 96% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!