Łopata, wiadro, grabie i dużo dobrych chęci – taki zestaw „narzędzi” zabrała ze sobą na wolontariacką sobotę Alicja Kopeć. Do kąta poszły buty na obcasie, eleganckie ubranie, aktówka i paragrafy.
– Człowiek czuje się dumny, kiedy później może dotknąć tego, co własnoręcznie zrobił – mówi Alicja, prawnik oraz doradca zarządu w firmie Provident Polska.
Tego dnia na plac przed domem małego dziecka przy Międzyparkowej stawił się cały zarząd firmy. Prezesi, razem z rodzinami, zjechali się już o 9 rano. Panowie kopali grządki, dźwigali worki z ziemią. Panie sadziły kwiatki i krzewy. I tak do godziny 16.
Alicja Kopeć należy do coraz większej grupy wolontariuszy „z górnej półki” – prezesów, dyrektorów czy kierowników działów – angażujących się w podobne przedsięwzięcia.
– Idea niesienia pomocy innym przyciąga ostatnio coraz więcej osób, które zajmują wysokie stanowiska w dużych korporacjach – przyznaje Paulina Koszewska z Centrum Wolontariatu.