Rz: Politycy byli bardzo wyciszeni po katastrofie pod Smoleńskiem. Czekali na zakończenie wszystkich uroczystości pogrzebowych, żeby wrócić do starych nawyków wzajemnych bezpardonowych ataków?
Politycy są po prostu ludźmi. Katastrofa pod Smoleńskiem dotknęła całe społeczeństwo i politycy czuliby chyba niestosowność innych zachowań niż takie wyciszone. A nawet jeżeli tak nie czują, to na pewno zdają sobie sprawę, że demonstrowanie innej postawy byłoby rujnujące dla ich wizerunku.
Oczywiście nie twierdzę, że ta cisza będzie trwała wiecznie, bo jesteśmy w trakcie kampanii wyborczej i chcąc nie chcąc, trzeba będzie zacząć w niej uczestniczyć.
Czy był pan zaskoczony, że tak dużo ludzi demonstrowało żałobę po katastrofie pod Smoleńskiem, przychodząc pod Pałac Prezydencki, na trasy przejazdu trumien i na uroczystości żałobne?
Zaskoczony to za mocno powiedziane, ale rzeczywiście nie sądziłem, że ta katastrofa zmobilizuje tak wiele osób. Jednak im dłużej się nad tym zastanawiałem, tym bardziej uważam to za rzecz normalną.