"Rz": Dostaliśmy kolejnych 11 tomów akt śledztwa katyńskiego.
Wojciech Materski:
To rozczarowujące. Mieliśmy dostać 10 tomów z klauzulą „do użytku służbowego” i trzydzieści parę z „klauzulą tajności”. Tymczasem dostaliśmy niemal wyłącznie te pierwsze. Niczego nowego raczej tam nie znajdziemy.
Czyli kolejny pusty gest.
Jest jedno pocieszenie. Rosjanie powoli zbliżają się do ściany, zawężają sobie pole manewru. Docieramy do tych trzydziestu kilku tomów z klauzulą „tajne” i „ściśle tajne”, na których nam zależy. Taktyka wydawania nam po trochu nieważnych papierów niedługo się wyczerpie.