Dlaczego nie reguluje tego rynek, a pensje nie odpowiadają umiejętnościom?
Dlatego, że jest to specyficzny segment rynku, w którym decyzje nie są podejmowane racjonalnie. Wystarczy, że jeden bogatszy klub zaczyna przepłacać, i uruchamia się samonakręcająca się machina windowania pensji w całej lidze. To wszystko powoduje, że piłkarze nie rozwijają się sportowo. Dochodzi do absurdalnych sytuacji, kiedy zawodnicy nie chcą przechodzić do silniejszych lig, np. do greckiej, bo w gorszej polskiej dostają lepsze pieniądze.
Czy w Polsce nie można wprowadzić systemu limitów na wzór NBA?
Nie ma formalnych przeszkód, żeby to zrobić. Byłoby to uzasadnione, bo w tej chwili wydatki na pensje piłkarzy przerastają przychody niektórych klubów. Jednak na razie nie ma szans na takie działanie, bo ugodziłoby to w interesy menedżerów i trenerów, z którymi wielu piłkarzy ma nieformalny układ i dzieli się pensjami. Prezesi klubów mówią, że piłkarze zarabiają za dużo, ale kiedy przychodzi okienko transferowe, to potrajają im zarobki. Dobry polski zawodnik nie powinien zarabiać więcej niż 30 tys. zł miesięcznie. W tej chwili przeciętniacy zarabiają często dużo więcej, a ci wyróżniający się dostają 300 – 400 tys. euro za sezon.