, lider listy Ruchu Palikota w Łodzi, który zdobył właśnie mandat poselski, nie ujawnił w oświadczeniu lustracyjnym, że w 1989 r. podpisał zobowiązanie dla Służby Bezpieczeństwa. Z SB spotykał się jako młody kleryk Wyższego Seminarium Duchownego (WSD) we Włocławku. Został zarejestrowany jako tajny współpracownik o pseudonimie Janusz.
Werbunek na koniec komuny
W Instytucie Pamięci Narodowej zachowała się szczątkowa dokumentacja kontaktów TW „Janusza" z SB – tzw. teczka personalna. Nie zachowała się teczka pracy. W raporcie z 18 kwietnia 1990 r. widnieje adnotacja: „teczkę pracy zbrakowano (zniszczono – red.) za protokołem z dnia 1989.12.18 w związku z informacją o zmianie zainteresowań pionu SiA w styczniu br.". Wspomniany pion to Wydział Studiów i Analiz, następca prawny osławionej czwórki, czyli wydziału IV SB zajmującego się zwalczaniem religii.
Mimo zniszczenia części dokumentów na podstawie teczki personalnej można odtworzyć proces werbunkowy.
Z zachowanych dokumentów wynika, że Roman Kotliński miał założony tzw. TEOK o numerze 56 729. Była to tzw. teczka ewidencji operacyjnej księdza. Służba Bezpieczeństwa zakładała ją każdemu seminarzyście i aż do upadku komunizmu prowadziła w niej dokumentację każdego katolickiego duchownego w Polsce. W TEOK gromadzono informacje o ścieżce kariery, ale również dane o nałogach czy sprawach obyczajowych przydatnych przy werbunku.