Orzeł na koszulkach polskich piłkarzy był zawsze. Przed wojną zajmował ich znaczną część, po wojnie stracił koronę na ponad 40 lat. Do roku 1974 reprezentację ubierały polskie firmy. Kiedy Polacy awansowali do finałów mistrzostw świata, zainteresował się nami Adidas i piłkarze zaczęli wyglądać jak ludzie.
Problemem pozostawało godło. Czerwone tarcze pod białym orłem farbowały, więc przed meczem mistrzostw Europy z Holandią (1975) PZPN poprosił Adidasa o wyprodukowanie koszulek razem z orłami. Nikt nie zwrócił uwagi, że orły były czerwone. Z takimi Polacy rozegrali jeden z najlepszych meczów tamtych lat i pokonali Holandię 4:1. Na początku lat 90. Polska rozegrała kilka meczów z logo PZPN, na którym orzeł miał kolor brązowy. FIFA nie ingeruje w to, co piłkarze noszą na piersiach. Określa tylko wielkość godła, znaku firmowego producenta i zabrania umieszczania reklam. Większość reprezentacji narodowych ma na koszulkach logo federacji piłkarskiej, ale z godłem narodowym grają m.in. Hiszpanie, Norwegowie, Grecy, Portugalczycy, Słowacy, Austriacy, Turcy, Białorusini.
– To są zmiany, na które jako piłkarze nie mamy wpływu, ale pewnie z orzełkiem byłoby lepiej, bo każdy się do niego przyzwyczaił – powiedział w środę pomocnik reprezentacji Polski Rafał Murawski.
– Gramy dla Polski, dobrze wiemy, jakie mamy godło, i to powinno wystarczyć – dodaje Robert Lewandowski. – Logo jest ładne, ale z orzełkiem byłoby lepiej. Po zdobyciu bramki nie da się go już pocałować.
Stosunek do nowego emblematu wyrazili kibice, którzy przyszli we Wrocławiu na wieczorny trening reprezentacji przed meczem z Włochami. Wywiesili transparent: "Tradycja zobowiązuje – nowym strojom nikt nie kibicuje".