Znana organizacja pozarządowa działająca na rzecz przejrzystości i walki z korupcją głównie w życiu publicznym po 13 latach zakończyła działalność.
– Rada Międzynarodowa Transparency International zdecydowała o nieprzedłużeniu akredytacji dla polskiego oddziału Transparency. Oznacza to, że obecnie TI nie ma oddziału w Polsce – potwierdza Miklos Marschall, wicedyrektor tej międzynarodowej organizacji z siedzibą w Berlinie.
Transparency International ma oddziały w ponad 100 krajach. Ich działalność jest oceniana co trzy lata. Wynik dla polskiego oddziału był niekorzystny. – Stwierdzono, że TI Polska jest zbyt słaba i niedofinansowana, by reprezentować TI i wypełniać ważną misję w Polsce – tłumaczy oględnie Marschall.
Paweł Kamiński, ostatni wiceprezes polskiego oddziału, przyznaje, że Transparency od dłuższego czasu nie prowadziła już żadnej działalności. – Nie było chętnych do pracy, nie mieliśmy pieniędzy na działalność. Bardzo zaszkodziły nam krytyczne publikacje – wyjaśnia „Rz".
Gwoździem do trumny był artykuł „Jak zarabia Transparency International?" opublikowany w 2009 r. w „Dzienniku". Jego autor Wojciech Cieśla dostał za niego nagrodę Grand Press. Napisał m. in., że TI Polska „za kilkadziesiąt tysięcy złotych wystawia certyfikat moralności firmom w kłopotach. Takie świadectwo otrzymał choćby klub piłkarski Widzew w samym szczycie afery korupcyjnej".