Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Terror i polityka wtargnęły do wioski olimpijskiej igrzysk w Monachium 5 września 1972 o 4. 30 rano, cztery dni przed planowanym zakończeniem imprezy. Piątka Palestyńczyków przebranych w stroje sportowe przeskoczyła dwumetrowe ogrodzenie w alejce Kusocińskiego i dostała się do budynku reprezentacji Izraela.
Widziało ich kilkanaście osób, ale nikt się nie zdziwił. Sportowcy z wielu krajów mieli zwyczaj wchodzić do wioski na skróty. Napastnicy schowali broń w sportowych torbach. Na miejscu spotkali się z pozostałą trójką terrorystów, która, jak przypuszczano, wcześniej znalazła pracę na terenie wioski i mogła wchodzić tam dzięki przepustkom.
Ciąg zdarzeń w filmie Stevena Spielberga pokrywa się z wersją opisaną w książce kanadyjskiego dziennikarza George'a Jonasa "Zemsta: prawdziwa historia izraelskiej grupy antyterrorystycznej" z 1984 roku. Powstała ona na podstawie rozmów autora z Yuvalem Avivem. Twierdził on, że był agentem Mosadu kierującym jedną z grup, które miały odszukać i zabić ludzi odpowiedzialnych za masakrę w Monachium.
Filmowy przebieg pierwszej części napadu na siedzibę sportowców izraelskich potwierdzają też inne relacje, a także zapis telewizyjny stacji ABC. Tuż przed piątą rano terroryści zaczęli otwierać drzwi do apartamentu przy Conollystrasse 31, w którym mieszkał sędzia zapaśniczy Yossef Gutfreund. Zdołał on ostrzec innych i próbował zablokować drzwi. Ciężarowiec Yossef Romano uciekał, ale gdy znalazł kuchenny nóż, zaatakował napastników. Został pierwszą ofiarą terrorystów. Wielu sportowców, trenerów i działaczy uciekło. Palestyńczycy zdołali otworzyć skradzionymi lub dorobionymi kluczami tylko dwa z pięciu pokoi. W wiosce zginął jeszcze Mosze Weinberger, trener zapaśników.