Taką obietnicę Janukowycz złożył 22 marca prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu podczas rozmowy, przy której był składający wówczas wizytę w Polsce prezydent Węgier Janos Ader.
Wypuszczenie Łucenki z więzienia byłoby potwierdzeniem, że władze Ukrainy poważnie myślą o prozachodnim kursie swojego kraju. Zapewne umożliwiłoby też podpisanie w końcu umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską na szczycie Partnerstwa Wschodniego w listopadzie w Wilnie.
- Dla UE zwolnienie Łucenki jest papierkiem lakmusowym intencji Janukowycza, który ma świadomość, że jest to warunek podpisania umowy stowarzyszeniowej — mówi „Rz" Paweł Zalewski, zaangażowany w sprawy ukraińskie europoseł Platformy Obywatelskiej.
Uwolnienia Łucenki Komorowski domagał się od Janukowycza już kilkakrotnie. Obietnicę wypuszczenia opozycjonisty z więzienia, ale bez podania terminu do końca kwietnia, prezydent Ukrainy składał też podczas lutowego spotkania z prezydentami Polski i Słowacji w Wiśle.
Unia dała prezydentowi Ukrainy czas do maja na rozwiązanie sprawy byłego szefa MSW, stąd termin jego wypuszczenia „do końca kwietnia" wydaje się logiczny. Część ekspertów nie wierzy jednak, że Janukowycz obietnicę spełni. Obawiają się, że nadal będzie kluczył, by nie podjąć ostatecznej decyzji w sprawie strategicznego wyboru Ukrainy: z Moskwą czy z Zachodem.