Z 2 mln Polaków, którzy są za granicą, ponad 1,4 mln ma 39 lat lub mniej. W tym jest 226 tys. dzieci do 15. roku życia – wynika z najnowszych danych GUS. Urząd pierwszy raz, na podstawie spisu powszechnego z 2011 r., podał informację o wieku naszych emigrantów. – Te dane zatrważają. Krwawimy ludźmi – mówi „Rz" prof. Krystyna Iglicka, demograf, rektor Uczelni Łazarskiego. Ekonomiści wyliczają, że brak młodych to niższy wzrost gospodarczy, mniejsza konsumpcja, mniejszy potencjał rozwojowy, wyższe wydatki socjalne. – To także mniej przełomowych idei, pomysłów, kreatywnych przedsiębiorców i innowatorów – dodaje Łukasz Hardt, ekonomista z UW.

Z danych GUS wynika, że najliczniejszą grupą emigrantów są osoby w wieku 25–34 lata. Jest ich 726 tys. Urodzili się w latach 1977–1986, a na świat przyszło wtedy 6,85 mln dzieci. Oznacza to, że wyjechało 10,6 proc. wszystkich urodzonych wtedy osób. – To bardzo niepokojące. Ci ludzie są w najlepszym wieku, by zakładać rodziny i mieć dzieci. Nie znają socjalizmu, to miała być nasza nadzieja. Tracąc ich ponosimy olbrzymią stratę – mówi „Rz" prof. Irena Kotowska, demograf z SGH i szefowa zespołu ekspertów, który przygotował prezydentowi program prorodzinny.

GUS wskazał też po raz pierwszy, skąd wyjeżdżają Polacy. Okazuje się, że głównie ze ściany wschodniej. Na przykład Podkarpacie i Podlasie opuściło prawie 10 proc. ludności. – To wielki ubytek dla tych regionów, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że wyjeżdżają tzw. liderzy zmian – ocenia prof. Iglicka. Starszych osób na emigracji jest zdecydowanie mniej niż młodych. Wszystkich, którzy skończyli 55 lat – zaledwie 189 tys.

GUS potwierdził zatem to, o czym naukowcy mówili na podstawie własnych badań, a dziennikarze na podstawie obserwacji i intuicji. Z Polski wyjeżdżają głównie młodzi. I jest nawet gorzej, niż się nam wszystkim wydawało. Ta bezprecedensowa ucieczka – prof. Iglicka porównuje ją do exodusu z czasów stanu wojennego – odbywa się w dobie zatrważająco małej liczby rodzących się dzieci. W 2012 r. na świat przyszło ich 386 tys., a zmarło 385 tys. osób. Nasz przyrost naturalny jest na poziomie błędu statystycznego. Polska zajmuje 212. miejsce, na 224 kraje świata, jeśli chodzi o wskaźnik urodzeń.

Demografowie biją na alarm. – Jest jeszcze szansa, by choć część emigrantów wróciła – mówi prof. Kotowska. Wymaga to jednak zmiany naszej polityki społecznej i zwrócenia jej bardziej w stronę młodych. – Z badań wynika, że emigranci deklarują chęć powrotu. Pytanie, czy stworzymy im warunki, by mieli po co wracać – podsumowuje prof. Kotowska.