Chodzi o walkę z plagiatami w pra- cach magisterskich. Jest jakiś inny cel?
Pierwszym celem, ważnym dla spółki, jest, żeby pobierać od uczelni pieniądze za usługę. Drugim celem jest uspokojenie sumienia promotorów prac magisterskich, którzy zamiast oceniać samodzielność studenta, zdają się na mechanizm statystyczny czy opierający się na porównaniu tekstów. Trzeci cel to zmuszenie studentów do specyficznej kreatywności. Studenci będą na tyle twórczy, że zmienią szyk zdań, aby system tego nie znalazł. Czyli będą po prostu cwaniakować.
Głównym celem jest jednak ochrona prawa autorskiego.
Ten system, żeby sprawdzić, czy coś jest plagiatem czy nie, musi sięgać najpierw do prac magisterskich, czyli chronionych prawem autorskim utworów. Ciekawe, na jakiej podstawie prawnej jego twórcy i osoby z niego korzystające to robią? To nie jest krytyka, tylko pytanie o cel, które wcale nie jest oczywisty. Rozumiem, że w akademickich fabrykach studentów obrabia się masowo i żaden nauczyciel nie jest w stanie poznać wszystkich swoich studentów, nie mówiąc już o ustaleniu stanu ich wiedzy. Dlatego bezosobowy mechanizm, który miałby wspomagać określenie owej wiedzy, dla wielu jest atrakcyjny.