Niespełna miesiąc przed meczem otwarcia mundialu 2014 przez brazylijskie miasta przetacza się kolejna fala protestów. W powietrze lecą kamienie, w ogień – opony. Policja odpowiada gumowymi pociskami i gazem łzawiącym.
Demonstracje na ulicach São Paulo (gdzie 12 czerwca odbędzie się mecz otwarcia, a później jeszcze pięć spotkań), Rio de Janeiro (siedem meczów, w tym finał 13 lipca) czy Brasilii (sześć spotkań) zgromadziły tysiące ludzi.
Główną przyczyną niezadowolenia, które nasiliło się przed rokiem, są horrendalne koszty organizacji mistrzostw ponoszone przez kraj, w którym – jak twierdzą mieszkańcy – należy skupić się na budowie mieszkań, szkół i szpitali oraz walce z korupcją.
FIFA – zapłaćcie
W czerwcu 2013 roku, po decyzji władz São Paulo o podwyżkach cen biletów komunikacji miejskiej, na ulicach brazylijskich miast zebrało się milion ich mieszkańców. Niechęć wobec mistrzostw nie była wówczas główną siłą napędową, choć tu i ówdzie pojawiły się już transparenty z napisem „FIFA – zapłaćcie".
Kolejna fala manifestacji, już wyraźnie antymundialowych, przetoczyła się przez kraj na początku tego roku. Kwietniowe badanie opinii publicznej wykazało zaś, że jedynie 48 procent Brazylijczyków popiera organizację piłkarskich mistrzostw świata w swoim kraju. „Nie" mówi aż 41 procent.