Wydaje się, że najważniejszą niewiadomą jest to, czy PiS zmienił wyłącznie retorykę czy również politykę. Innymi słowy, czy obecna – znacznie bardziej łagodna linia zjednoczonej prawicy – jest wyłącznie taktyką na kampanię wyborczą czy też wynika z przedefiniowania przez Jarosława Kaczyńskiego celów, które stawia przed swoją partią.
Pytanie zatem, czy PiS – jeśli tylko wygra wybory – wróci do tego, czym dał się poznać przez wiele ostatnich lat, czy też przemiana ma charakter trwały.
Pytanie jest o tyle istotne, że po ewentualnym stworzeniu rządu PiS będzie musiał kogoś rozczarować. Albo zawiedziony będzie tzw. twardy elektorat, który przez ostatnie lata był karmiony narracją o „zdradzonych o świcie", zamachu smoleńskim czy wizją Polski jako kondominium rosyjsko-niemieckim. Albo też PiS zawiedzie tych, którzy zaufali tej partii w ostatnich czasach, widząc jej łagodniejsze oblicze, słysząc spokojny ton Andrzeja Dudy czy Beaty Szydło.
Każda z tych grup ma zupełnie inne oczekiwania. Radykalni zwolennicy liczą, że PiS położy kres katastrofalnym – jak twierdzą – rządom Platformy Obywatelskiej. Politycy PO to w narracji radykalnej nie ludzie o innych poglądach, nie politycy mający inną wizję rzeczywistości albo realizujący dobro Polski według własnego mniemania. Nie, to złodzieje i zdrajcy, którzy albo spiskowali przeciwko swojemu krajowi z obcymi mocarstwami, albo pozwalali go rozkradać, albo wreszcie sami w tej grabieży brali udział. Trzeba ich szybko odsunąć od władzy i najlepiej osądzić.
Wyborcy o takich poglądach będą od PiS oczekiwać czyszczenia wszystkich urzędów, administracji, spółek Skarbu Państwa, a nawet mediów z osób, które w najmniejszym choćby stopniu można podejrzewać o jakąkolwiek życzliwość wobec PO. Każdy, kto czytał prawicowe portale czy dzienniki, wie, że radykalna prawica chce spektakularnego zerwania z rządami PO. Duża część prawicowych środowisk intelektualnych i medialnych ścigała się przez ostatnie lata na ekstremizm z radykalnym skrzydłem PiS nie po to, by teraz patrzeć, jak ich ulubiona partia będzie szła na kompromisy.