Reklama
Rozwiń

Nie ma zgody opozycji na więcej pieniędzy dla armii

Strategia Bezpieczeństwa Narodowego RP, która została przyjęta przez rząd, zakłada zwiększenie wydatków na obronność do 2,5 proc. PKB już w 2024 r. Nie ma zgody na taki ruch ze strony polityków opozycji.

Aktualizacja: 07.05.2020 06:31 Publikacja: 06.05.2020 18:30

Nie ma zgody opozycji na więcej pieniędzy dla armii

Foto: Fotorzepa/ Roman Bosiacki

Tegoroczny budżet MON zakłada, że na cele obronne zostanie przeznaczonych 2,1 proc. PKB, czyli 50 mld zł. Udział PKB w wydatkach na zbrojenia i utrzymanie wojska miał się stopniowo zwiększać do poziomu 2,5 proc. PKB do 2030 r. (wynika to z ustawy o przebudowie i modernizacji Sił Zbrojnych).

Teraz jednak może nastąpić przyspieszenie. W Strategii Bezpieczeństwa Narodowego, którą rząd przyjął pod koniec poprzedniego tygodnia (ale nie podpisał jej jeszcze prezydent Andrzej Duda), znalazł się zapis o „zwiększeniu dynamiki wzrostu wydatków na obronę, osiągając poziom 2,5 proc. PKB w 2024 r.”. O takim przyspieszeniu prezydent Andrzej Duda mówił w Święto Wojska Polskiego w 2018 r.

Dotychczas rząd na temat tej propozycji milczał, nie odbyła się też na ten temat szersza debata publiczna. Dlatego nie może dziwić, że tylko Krzysztof Bosak spośród kandydatów na prezydenta popiera taki pomysł. I to niebezwarunkowo.

– Ważniejsze od zwiększania budżetu jest efektywne wykorzystywanie budżetu obecnie istniejącego – uważa. – Fatalny stan sił zbrojnych wynika przede wszystkim z marnotrawstwa, korupcji i złego zarządzania, a nie z niedoboru środków finansowych – dodaje Bosak.

Pozostali kandydaci wskazują, że zwiększenie wydatków na obronę do poziomu 2,5 proc. PKB powinno zostać zrealizowane do 2030 r. Mirosław Różański, generał rezerwy, doradca kandydata Szymona Hołowni, przypomina, że wzrost wydatków na armię będzie konsekwencją kondycji gospodarki.

– Dzisiaj mniejszym problemem jest wielkość budżetu MON, tylko w jaki sposób jest on konstruowany i jak pieniądze są wydawane – uważa Różański. Jego zdaniem MON realizuje tzw. kreatywną księgowość poprzez wrzucenie do swojego budżetu wydatków m.in. na zakup samolotów dla VIP-ów, budowę dróg, Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz też jest zwolennikiem zwiększania wydatków na armię do poziomu 2,5 proc. PKB w 2030 r.

– Stawiam jednak warunek, żeby większość tych środków była wydana w polskim przemyśle zbrojeniowym, w myśl zasady „Bądźmy silni tym, co produkujemy”, która jest motywem przewodnim mojego programu wsparcia polskiego przemysłu – dodaje.

Robert Biedroń zwraca uwagę, że środkami na uzbrojenie, np. na zakup samolotów F-35, w dobie epidemii można gospodarować inaczej. – Na opiekę zdrowotną, na przygotowanie środków ochronnych, których dzisiaj brakuje. Na wojskowe instytuty badawcze, takie jak Wojskowy Instytut Higieny i Epidemiologii, które mogłyby stanowić ogromne wsparcie w walce z koronawirusem – tłumaczy kandydat Lewicy na urząd prezydenta. „Dzisiaj chaos w strukturach i brak strategii powodują, że potencjał polskiej armii jest marnowany” – uważa Biedroń.

Podobnego argumentu używa Małgorzata Kidawa-Błońska, kandydatka KO. Jej zdaniem „wbrew retoryce PiS środków na obronę narodową ubywa, co odbija się na jakości polskiej armii”.

Wojsko
„Latające czołgi” szybciej przejdą na emeryturę? USA chcą wycofać je ze służby
Wojsko
Dronizacja służb mundurowych. Ile wojsko wyda na szkolenia?
Wojsko
Wypadek w jednostce wojskowej. W nocy zginął żołnierz
Wojsko
Ćwiczenia „Zapad-2025”. Gen. Leon Komornicki: Preludium do ataku Rosji na Litwę
Wojsko
Rosja naruszyła polską przestrzeń powietrzną. Wojsko wydało komunikat