Nie tak dawno prezes Fundacji Court Watch Polska poinformował w mediach społecznościowych w ślad za notatką wolontariusza, że w 2017 r. sędzia przewodnicząca rozprawie przed Sądem Okręgowym w Łodzi nakazała oskarżonemu niemającemu nogi, ani protezy, ani wózka, ani nawet kul, dotrzeć z ławy oskarżonych do stołu sędziowskiego i z powrotem poprzez przesuwanie się po podłodze, niemal czołgając się. W niedzielę 12 maja 2019 r. rzecznik dyscyplinarny poinformował, że będzie sprawę wyjaśniał, zaś po miesiącu, 14 czerwca, jego zastępca umieścił w internecie komunikat o wszczęciu postępowania dyscyplinarnego przeciwko dwóm imiennie wymienionym sędziom. Jednej o wydanie polecenia zgodnego z powyższym opisem, a drugiej o brak reakcji na to polecenie.
Oburzająca historia
Cała historia, jeżeli rzeczywiście miała miejsce, oburza. Od początku jej pojawienia się w mediach, mnie – jako adwokata na co dzień występującego przed łódzkimi sądami – również intryguje. Najpierw byłem ciekaw, kto mógłby się takiego zachowania dopuścić. Potem zastępca rzecznika dyscyplinarnego, jakkolwiek używając imion i pierwszej litery nazwisk, to jednak wprost wskazał osoby, przeciwko którym to postępowanie wszczął. A to dlatego, że każdy, kto sięgnie do dostępnych w internecie list sędziów wydziałów karnych Sądu Okręgowego w Łodzi będzie wiedział, kogo komunikat pana sędziego Piotra Schaba dotyczy. Komunikat ten powtórzyły wszystkie liczące się informacyjne portale internetowe oraz media tradycyjne.
Czytaj także:
Dyscyplinarki dla dwóch sędzi z Łodzi, które miały upokorzyć niepełnosprawnego na sali rozpraw
Wiem, i każdy, kto zechce, będzie wiedział, o kogo chodzi. Ja jednak mam własne, odmienne doświadczenia ze spraw, w których ta sędzia orzekała. Również nigdy nie słyszałem od innych adwokatów o jej nagannych zachowaniach. Dlatego po prostu coś mi tutaj nie pasuje. Nie twierdzę, że moje spostrzeżenia z sali rozpraw, czy też wiedza z rozmów z kolegami w pokoju adwokackim i na korytarzach sądowych o osobie tego lub innego sędziego mają walor uniwersalny. W żaden sposób nie twierdzę, że wykluczają one zgodność z prawdą i rzetelność wspomnianej relacji wolontariusza dotyczącej sprawy, w której przecież nie uczestniczyłem. Nakazują jednak dystans i powściągliwość w ferowaniu wyroków.