Taki pogląd wyraził w swojej decyzji o wymeldowaniu burmistrz miasta, a Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie decyzję tą utrzymał w mocy.
Sprawa dotyczyła wymeldowania z mieszkania lokatora na wniosek jego byłej żony. Kobieta w uzasadnieniu wniosku o wymeldowanie podała, że były mąż w 1995 roku wyprowadził się z mieszkania i mieszka w ich wspólnie wybudowanym, ale przez niego wykończonym domu.
Mężczyzna wyprowadzając się zabrał część swoich rzeczy, takich jak wersalkę, ubrania, a resztę zabierał sukcesywnie w miarę jak wykańczał mieszkanie. Do starego lokum posiadał klucze. Przychodził do domu, jednak nigdy tam nie nocował, pojawiał się tylko na zaproszenie.
Kobieta wyjaśniła, że oficjalne wejście do budynku, który obecnie zajmuje mężczyzna wiedzie przez budynek, w którym dawniej mieszkali razem. Mężczyzna wciąż trzyma narzędzia w ich wspólnej piwnicy, jednak by z nich skorzystać dostaje się przez garaż; stamtąd jednak nie ma dostępu do pomieszczeń dawnej siedziby.
Burmistrz przeprowadził rozprawę administracyjną, na której przesłuchał świadków. Wypytywane dwie córki o pobyt ojca w domu stwierdziły, że ten nie mieszka z nimi od lat, a wizyty zdarzają się sporadycznie. Ich zdaniem mężczyzna prowadzi swoje życie osobiste w innym budynku.