Nie wszyscy dowiedzieli się o tym w porę, czego pokłosiem stały się sprawy sądowe o jej sprzedaż i nielegalne posiadanie.
Chodziło o kilka rodzajów, m.in. pistolety gazowe Walther P-22 i Walther P -99 oraz rewolwery Zoraki K-10, Zoraki K-55, Shotgum, Ekol Viper K-10. Roman R., posiadacz koncesji na obrót detaliczny bronią zakwalifikowaną jako „ręczne miotacze gazu", sprzedawał je osobom niemającym pozwolenia na tego rodzaju broń. W przekonaniu, że działa legalnie, upewniała go opinia Instytutu Mechaniki Precyzyjnej, zaliczająca wspomniane typy broni do broni alarmowej i sygnałowej o kalibrze do 6 mm, niewymagającej pozwolenia. Ukazywały się też inne podobne opinie, a przepisy wciąż były i pozostały niejednoznaczne.
W 2015 r. Romanowi R. cofnięto koncesję. Minister spaw wewnętrznych i administracji wyjaśnił, że powodem była sprzedaż broni osobom nieposiadającym pozwolenia. Przedsiębiorca nie zastosował się też do wskazań z kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji i wytycznych Komendy Głównej Policji.
Eksperci z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji i biegli z Wojskowej Akademii Technicznej ustalili bowiem, że żaden ze wspomnianych typów broni nie spełnia definicji broni palnej alarmowej oraz sygnałowej. Jest to broń gazowa, a art. 11 ustawy o broni i amunicji nie wyłącza z obowiązku uzyskania pozwolenia na broń żadnego rodzaju broni gazowej.
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie, do którego Roman R. zaskarżył cofnięcie koncesji, potwierdził, że zgodnie z art. 11 ust. 11 ustawy o broni i amunicji pozwolenia na broń nie wymaga broń palna alarmowa o kalibrze do 6 mm. Nie można jednak pominąć opinii specjalistów z WAT i CLKP, które zakwalifikowały te typy rewolwerów i pistoletów do broni palnej, na której posiadanie trzeba mieć pozwolenie. Minister spraw wewnętrznych i administracji mógł więc przyjąć, że Roman R. rażąco naruszył warunki koncesji – orzekł WSA, oddalając skargę.