Cała sztuka polega na tym, by przekonać sąd, że adwokat lub radca prawny jest podsądnemu potrzebny w sprawie, a jednocześnie, że sam sobie nie radzi – to zgodna opinia praktyków.
Czytaj także: Sąd: adwokat nie musi rozmawiać z klientem
Zasadne roszczenie
Problem pokazuje jedno z ostatnich postanowień Sądu Najwyższego w sprawie o wznowienie postępowania (zakończonej prawomocnym wyrokiem) i przyznanie wnioskodawcy – jak napisał we wniosku do sądu – „uczciwego adwokata" z urzędu oraz o zwolnienie od kosztów w celu „sprawiedliwego rozpoznania spraw i wydania sprawiedliwych wyroków sądowych". Wezwany przez sąd do podania uzasadnienia skargi powód napisał, że skarży zapadły krzywdzący go wyrok, ale nie jest w stanie podać przyczyn wznowienia, gdyż dotychczasowe orzeczenia oparte były na kłamstwach strony przeciwnej. Dlatego oczekuje ustanowienia adwokata z urzędu, który konkretne zastrzeżenia sądowi wyłuszczy.
Sąd apelacyjny, do którego skarga i wniosek o adwokata trafiły, odrzucił je, wskazując, że warunki wznowienia postępowania wylicza wprost kodeks postępowania cywilnego, a powód nie wskazał żadnej z przewidzianych w nim przesłanek, jedynie poczucie krzywdy. To jednak nie wystarczy. W tej sytuacji nie zasługiwał też na uwzględnienie wniosek o adwokata, który miałby wskazać te przesłanki. Jeśli bowiem sam zainteresowany, czyli powód, nie podał podstaw swego żądania, to adwokat nic tu nie ma do zrobienia. SN to stanowisko utrzymał.
Jak za cara Piotra I
A jak na ten problem patrzą praktycy?