Przegadane pismo może znużyć sędziego, ale pozwala mu sprawę rozpoznać. Brak niezbędnych danych mu to uniemożliwia.
O wyniku spraw sądowych decydują prawo i fakty, ale fakty trzeba sądowi wykazać, a przynajmniej zaprezentować. Tak jak kucharka z niczego nie ugotuje (wbrew popularnemu powiedzeniu), tak samo sąd nie uwzględni kierowanego do niego żądania, jeśli nie ma niezbędnych faktów. Zasada, zwłaszcza procesu cywilnego, jest taka, że podsądny dostarcza faktów, a sąd znajduje prawo.
Czytaj także: Marek Domagalski: życzę wszystkim ludzkich sędziów
Ten problem pokazuje jedno z ostatnio opublikowanych postanowień Sądu Najwyższego w sprawie o wznowienie postępowania zakończonego prawomocnym wyrokiem i przyznanie wnioskodawcy „uczciwego adwokata z urzędu" oraz o zwolnienie od kosztów w celu „sprawiedliwego rozpoznania spraw i wydania sprawiedliwych wyroków sądowych". Wezwany przez sąd do podania uzasadnienia skargi powód podał, że w sprawie , którą skarży, zapadł krzywdzący go wyrok, ale nie jest w stanie podać przyczyn wznowienia, dlatego oczekuje ustanowienia adwokata z urzędu, gdyż dotychczasowe orzeczenia oparte były na kłamstwach strony przeciwnej.
Sąd apelacyjny, do którego skarga i wniosek o adwokata trafiły, odrzucił je, wskazując, że warunki wznowienia postępowania wymienia wprost kodeks postępowania cywilnego, a powód nie podał żadnej z przewidzianych w nim przesłanek, jedynie poczucie krzywdy – ale to nie wystarczy. W tej sytuacji nie zasługiwał też na uwzględnienie wniosek o adwokata, który miałby wskazać te przesłanki. Jeśli bowiem powód, zainteresowany nie podał podstaw swego żądania, to adwokat nie ma tu nic do roboty. SN, dodajmy, to stanowisko utrzymał.