Ma też rygory karne. Gdyby doszło do naruszenia powagi, spokoju lub porządku czynności sądowych albo ubliżenia sądowi czy osobom biorącym udział w sprawie, winny tego może być ukarany grzywną porządkową do10 tys. zł lub karą pozbawienia wolności do 14 dni.
Postanowienie o ukaraniu jest natychmiast wykonalne, choć ukaranemu przysługuje zażalenie do sądu wyższej instancji (a w razie wniesienia zażalenia sąd, który wydał zaskarżone postanowienie, może wstrzymać wykonanie kary). Dodajmy, że rygory te nie mają zastosowania do sędziów i ławników zdanego składu oraz prokuratora. Wobec obrońcy i pełnomocnika (adwokata, radcy lub aplikanta) nie stosuje się zaś kary więzienia.
Kary nie są konieczne
- W 20-letniej praktyce nie spotkałem się nigdy z zastosowaniem aresztu za naruszenie powagi, spokoju lub porządku czynności sądowych albo ubliżenie sądowi. Nawet jeżeli strony lub publiczność reagowały zbyt emocjonalnie, sytuację uspokajał spokojny ton sędziego – wskazuje adwokat Andrzej Michałowski. – Pamiętam jeszcze z czasów aplikanckich, kiedy byłem obecny podczas ogłaszania orzeczenia odmawiającego rejestracji Niezależnego Zrzeszenia Studentów. Rozległy się okrzyki: "Targowica", a sędzia powiedział z miłym uśmiechem: "Jeżeli nie chcecie słuchać uzasadnienia, to nie będę mówił", i wyszedł z sali. Źle się czuję w sytuacji, w której uznany za winnego gen. Kiszczak pozostaje na wolności, a Adam Słomka, jego ofiara, jest tej wolności pozbawiony.
– Tak się składa, że broniłem Krzysztofa Króla, a w śledztwie – także Leszka Moczulskiego, wraz z mec. de Virion i Wendem w II procesie KPN, w którym m.in. sądzono Adama Słomkę – wspomina z kolei adwokat Jerzy Naumann. – Na salę wpuszczano za przepustkami siedmioro członków rodzin oskarżonych, a pozostałe 93 miejsca zajmowali przywożeni autokarami ormowcy i nic nierozumiejący robotnicy z różnych zakładów. Towarzysze Jaruzelski, Kiszczak i inni dokładnie kontrolowali przebieg procesu. Nie zamierzam bynajmniej wskazywać dzisiejszym policjantom, by brali przykład ze zbirów z czasu PRL, chcę wskazać tylko, że policja sądowa może odpowiednio zapewnić porządek podczas rozprawy.
Podobne zdanie ma Teresa Romer, sędzia SN w stanie spoczynku. – Nie tylko nigdy nie sięgałam po areszt, ale w ogóle po żadną z kar dyscyplinarnych. Raz zrobiło mi się ciemno przed oczami, kiedy podsądny rzucił w moim kierunku po wyroku: "Gdybym zapłacił, to bym wygrał", powiedziałam tylko: "Proszę wyjść".
Czytaj też: