Prokuratorzy i sędziowie niejednokrotnie muszą się zmagać z niejednoznacznością języka prawniczego i w ogóle języka polskiego. Często od tego zależą wydawane wyroki.
W procesie sądzenia stają więc naprzeciw siebie różne słowniki języka polskiego. I często ile słowników, tyle znaczeń. Tak było np. przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym we Wrocławiu, który rozstrzygał, która strona ma rację, a obydwie prezentowały różne definicje tego samego słowa.
Bo jak rozumieć pojęcie „używać"? Ustawodawca go nie sprecyzował, dlatego zdaniem strony skarżącej należy odwołać się do znaczenia terminu wynikającego ze słownika języka polskiego. Powołując się na słownik internetowy (www.sjp.pwn.pl), skarżący twierdził, że używać to: „zastosować coś jako środek, narzędzie", „skorzystać z czyichś usług, z czyjejś pomocy", „zrobić z czegoś użytek". Koszty zatem niezwiązane z aktywnym wykorzystaniem samochodu, lecz jedynie z jego posiadaniem, nie powinny być traktowane jako koszty jego używania.
Gdyby ustawy były pisane jasnym językiem, nie trzeba by ich stale zmieniać
Zdaniem drugiej strony, Ministerstwa Finansów, również należało spojrzeć do słownika języka polskiego. Zgodnie z nim „używać" oznacza: „stosować coś, użytkować, posługiwać się czymś, robić z czegoś użytek". A zatem kosztem są wszelkie sumy wydane w związku z posługiwaniem się rzeczą (autem).