O wyroku informuje Rzecznik Finansowy, który w imieniu poszkodowanej wniósł powództwo przeciwko bankowi. I wygrał.
Seniorka zainstalowała aplikację, która wpuściła złodzieja na konto
Starsza mieszkanka Warszawy kliknęła w reklamę na Facebooku, rzekomo dotyczącą zakupu akcji Orlenu. Została przekierowana do formularza, w którym podała swoje dane kontaktowe. Na podany numer zadzwonił mężczyzna podający się za maklera. Nakłonił seniorkę do zainstalowania w smartfonie aplikacji TeamViewer - tzw. zdalnego pulpitu, który pozwala szybko wyświetlić i udostępnić ekran własnego urządzenia innej osobie. Ma ona wówczas możliwość korzystania z naszych aplikacji i plików tak, jak my sami.
– Seniorka była zupełnie nieświadoma jak działa ta aplikacja i do czego może być wykorzystana. Mając zdalny dostęp do jej telefonu i bankowości elektronicznej oszuści przelali z jej konta 19 tys. zł - informuje Rzecznik.
Poszkodowana zażądała od banku zwrotu utraconej kwot, jednak jej reklamacja została odrzucona. Uznał, że skoro uwierzytelnienie przy przelewie przebiegło prawidłowo to transakcja została autoryzowana.
Nieautoryzowane transakcje
Kiedy bank nie musi zwracać pieniędzy
Zgodnie z art. 46 ustawy o usługach płatniczych dostawca usługi płatniczej (m.in. bank) musi zwrócić płatnikowi kwotę transakcji, której autoryzacji ten zaprzecza. Ma na to czas do końca następnego dnia roboczego po zgłoszeniu. Z tego obowiązku bank jest zwolniony tylko w dwóch sytuacjach:
- płatnik zgłosił nieautoryzowaną transakcję po upływie 13 miesięcy od jej dokonania – w tym przypadku jego roszczenie wygasa,
- dostawca usług płatniczych zawiadomił na piśmie policję lub prokuraturę, że ma uzasadnione i udokumentowane podejrzenie, że konsument poprzez nieprawdziwe zgłoszenie i żądanie zwrotu kwoty transakcji próbuje dokonać oszustwa – w tej sytuacji obowiązek zwrotu zostaje zawieszony do czasu ustalenia przez odpowiednie organy, jak było naprawdę.