Po co ministrowi sprawiedliwości dostęp do akt sądowych obywateli

Rozmowa z Ireną Kamińską sędzią NSA, prezesem Stowarzyszenia Sędziów Themis

Publikacja: 24.02.2015 06:30

Irena Kamińska

Irena Kamińska

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziśski

Rz: Po co ministrowi sprawiedliwości dostęp do bazy orzeczeń, protokołów przesłuchań itd. na temat każdego obywatela, którego sprawa trafiła do sądu?

Irena Kamińska: To dobre pytanie, ale niestety nie znam na nie odpowiedzi. Jeżeli co roku do sądów wpływa około 15 mln spraw i ciągle ich przybywa, to znaczy, że w zasobach ministra co roku znajdzie się wielokrotność tej liczby danych osobowych obywateli naszego kraju. W każdej sprawie sądowej występuje bowiem więcej niż jedna osoba, a do sądu może trafić każdy, choćby ze sprawą spadkową, emerytalną, cywilną. Przepis uchwalonego art. 175a § 2 ustawy o ustroju sadów powszechnych nie pozostawia złudzeń. Minister sprawiedliwości przetwarza dane stron, pełnomocników i innych osób uczestniczących w postępowaniach sądowych. Czyli każdego, kto w jakimkolwiek charakterze wziął w tym postępowaniu udział, np. jako świadek.

To ogrom danych...

I trzeba się zastanowić nad realnymi możliwościami ich ochrony, a nie mam pojęcia, po co taka wiedza potrzebna jest ministrowi.

Mówi się, że to tzw. hakownia, a więc miejsce, w którym będzie można znaleźć coś na każdego...

To pierwsza odpowiedź, która każdemu obywatelowi przychodzi do głowy. Po co organom władzy dane dotyczące świadka czy innych osób biorących udział w postępowaniu, jak długo minister będzie je przechowywał i do czego w końcu może je wykorzystać? Być może zrobi to, gdy jakieś kompromitujące dane znakomicie przydadzą się np. w kampanii wyborczej. Ludzie są tylko ludźmi, a przepisy trzeba tworzyć tak, aby jak najbardziej ograniczyć możliwość ich nadużycia czy wykorzystania do jakichś niecnych celów.

Może więc to rozwiązanie jest niezgodne z konstytucją i warto by było zwrócić się do prezydenta o skierowanie noweli przed podpisaniem do Trybunału Konstytucyjnego?

Mamy w konstytucji art. 47, który każdemu gwarantuje prawo do ochrony życia prywatnego i rodzinnego. Mamy przede wszystkim zapis zawarty w art. 51 ust. 2, z którego wynika, że władze publiczne nie mogą pozyskiwać, gromadzić i udostępniać innych informacji o obywatelach niż niezbędne w demokratycznym państwie prawnym. W takim państwie z pewnością nie są niezbędne ministrowi sprawiedliwości dane osoby, która incydentalnie pojawia się w postępowaniu sądowym. Dla mnie ten przepis jest oczywiście sprzeczny z konstytucją , na co zresztą nasze stowarzyszenie zwracało uwagę w czasie procesu legislacyjnego. Niestety, bezskutecznie. Myślę, że pan prezydent powinien wszystkie te argumenty rozważyć przed podpisaniem ustawy.

—rozmawiała Agata Łukaszewicz

Prawo karne
Mateusz Morawiecki straci immunitet? Jest wniosek prokuratury
Administracja rządowa
Losy budżetu w rękach prezydenta. Co z wynagrodzeniami dla urzędników i nauczycieli?
Prawo drogowe
Przekroczenie prędkości zaboli nie tylko w mieście. Projekt wreszcie gotowy
Praca, Emerytury i renty
Waloryzacja emerytur 2025. Jedna grupa seniorów dostanie wyższe przelewy już w lutym
Materiał Promocyjny
Kluczowe funkcje Małej Księgowości, dla których warto ją wybrać
Praca, Emerytury i renty
Nowe wnioski o 800 plus w 2025 r. Zbliża się ważny termin dla rodziców
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego