Ile zarabiają prawnicy? Aplikantka wywołała falę gorzkich komentarzy

"Skończyłam studia, zdałam egzamin na aplikację i zarabiam mniej niż większość dłużników, którzy »nie mają możliwości spłaty swoich zobowiązań«" - wyznała Wanda, aplikantka komornicza z Krakowa na profilu "finansekobiet" na Instagramie. Z komentarzy pod wpisem wynika, że przypadek Wandy nie jest odosobniony na rynku prawniczym.

Publikacja: 25.10.2023 14:42

Ile zarabiają prawnicy? Aplikantka wywołała falę gorzkich komentarzy

Foto: Adobe Stock

Profil "finansekobiet" prowadzi doktor nauk ekonomicznych Izabela Lewandowska, cyklicznie publikuje tam wypowiedzi młodych kobiet, które podają swoje zarobki, nazwę stanowiska pracy oraz wykształcenie. W ostatnim poście jest m.in. wypowiedź aplikantki komorniczej z Krakowa, która gorzko ocenia swoją sytuację zawodową. Jak twierdzi, rozpoczynając pracę miała misję pomagania ludziom w wyjściu z zadłużenia, ale w praktyce spotyka ją agresja i brak zrozumienia. 

"Najbardziej demotywuje mnie to, że skończyłam studia, zdałam egzamin na aplikację i zarabiam mniej niż większość dłużników, którzy »nie mają możliwości spłaty swoich zobowiązań«. Zarabiam dużo mniej niż wszyscy moi znajomi, a mierzę się z ogromnym stresem i mam bardzo wymagającą pracę. Mam po prostu dość. Mniej zarabiać się nie da..." - pisze Wanda, która podała, że zarabia 2826 zł netto, czyli na rękę. 

Czytaj więcej

Praca za darmo na aplikacji to tabu

Dla porównania w tym samym poście zarobki podała Marlena z woj. lubelskiego, która jest pracownikiem produkcji elementów reklamowych z wykształceniem średnim. Zarabia 3500 zł netto. Z kolei rekruterka w branży IT w Krakowie dostaje na rękę 6500-15000 zł. Nie podała wykształcenia.

Pod postem z wypowiedzią Wandy pojawiło się dużo komentarzy. Niektórzy nie kryją zaskoczenia zarobkami aplikantki po studiach prawniczych. Inni twierdzą, że przypadek Wandy pokazuje realia zarobkowe w wielu zawodach prawniczych, a czasy, gdy mówiło się, że prawnik to dobra kasa, skończyły się.

"Wysokie kwoty bierze niewielu prawników, a pozostali zarabiają na średnim poziomie albo naprawdę niewiele, szczególnie jeśli mowa o aplikantach. Na prawo zazwyczaj idą też osoby, które dobrze się uczyły w szkole i na koniec okazuje się, że po 5 latach ciężkich studiów, potem aplikacji człowieka przed trzydziestką muszą finansowo wspierać rodzice. Jeszcze pół biedny, jeśli pracuje się w większej firmie, a nie w małych kancelariach, bo wtedy można chociaż liczyć na w miarę normalną umowę i godziny pracy zgodne z kodeksem. Przynajmniej na piśmie..." - napisała jedna z komentujących.

Czytaj więcej

Tiutiunik: Adwokaci mają trzy miesiące na zmianę umów z aplikantami

Inna twierdzi, że stawka minimalna dotyczy także aplikantów notarialnych, adwokackich czy radcowskich. 

"Przez 3 - 3,5 roku można zarabiać nic lub okolice 1000 zł lub najniższą krajową (co już jest coś)" - czytamy w poście.

Jeszcze inna prawniczka wyjaśnia, co jej zdaniem jest przyczyną "patologicznej" sytuacji zarobkowej wśród młodych prawników, którzy zmuszeni są prosić o wynagrodzenia wyższe niż minimalne, choć skończyli studia i znają języki. 

"To wszystko jest pokłosiem darmowych praktyk i staży, które niektóre miejsca "pracy" w dalszym ciągu oferują. Pracodawcom wydaje się, że najniższa krajowa to coś, z czego powinniśmy się cieszyć. Tymczasem wynajem mieszkania w Warszawie to koszt około 2 tys. zł., do tego opłacenie aplikacji (około 500 zł miesięcznie), wydatki na życie (żywność, leki itd.). Co z tego zostaje? Śmieszna suma." -  twierdzi Alicja.

Inny komentujący zaznacza, że uzyskanie uprawnień nie otwiera nagle drzwi do zarobków rzędu 8 tys. zł.

Autorka jednego z komentarzy tłumaczy zaś:

"Aplikantka komornicza uczy się, taka to różnica. Po to, by po zdaniu egzaminu i powołaniu na komornika zarabiać 50 tys. miesięcznie. Niech się cieszy, że w ogóle zarabia. Przed deregulacją [otwarcie zawodów prawniczych - red.] większość z nas nie zarabiała nic, a jeszcze nikt nas nie chciał przyjąć na aplikację." 

Na takie zarobki jeszcze nie może liczyć inna rozmówczyni dr Lewandowskiej, Dorota, adwokat z Katowic. Pracować w branży zaczęła jeszcze na studiach. Od dwóch lat prowadzi własną kancelarię i ma trójkę pracowników. Jak twierdzi, w zależności od miesiąca zarabia od 10 do 20 tys. zł netto.  

"Jak znajomi bawili się na studiach, ja studiowałam zaocznie, a w tygodniu pracowałam po 12h dziennie za 800 zł w kancelarii. Może to wyzysk, ale to doświadczenie doprowadziło mnie dokładnie tu gdzie jestem" - napisała mec. Dorota.

Profil "finansekobiet" prowadzi doktor nauk ekonomicznych Izabela Lewandowska, cyklicznie publikuje tam wypowiedzi młodych kobiet, które podają swoje zarobki, nazwę stanowiska pracy oraz wykształcenie. W ostatnim poście jest m.in. wypowiedź aplikantki komorniczej z Krakowa, która gorzko ocenia swoją sytuację zawodową. Jak twierdzi, rozpoczynając pracę miała misję pomagania ludziom w wyjściu z zadłużenia, ale w praktyce spotyka ją agresja i brak zrozumienia. 

"Najbardziej demotywuje mnie to, że skończyłam studia, zdałam egzamin na aplikację i zarabiam mniej niż większość dłużników, którzy »nie mają możliwości spłaty swoich zobowiązań«. Zarabiam dużo mniej niż wszyscy moi znajomi, a mierzę się z ogromnym stresem i mam bardzo wymagającą pracę. Mam po prostu dość. Mniej zarabiać się nie da..." - pisze Wanda, która podała, że zarabia 2826 zł netto, czyli na rękę. 

Pozostało 80% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów