Profil "finansekobiet" prowadzi doktor nauk ekonomicznych Izabela Lewandowska, cyklicznie publikuje tam wypowiedzi młodych kobiet, które podają swoje zarobki, nazwę stanowiska pracy oraz wykształcenie. W ostatnim poście jest m.in. wypowiedź aplikantki komorniczej z Krakowa, która gorzko ocenia swoją sytuację zawodową. Jak twierdzi, rozpoczynając pracę miała misję pomagania ludziom w wyjściu z zadłużenia, ale w praktyce spotyka ją agresja i brak zrozumienia.
"Najbardziej demotywuje mnie to, że skończyłam studia, zdałam egzamin na aplikację i zarabiam mniej niż większość dłużników, którzy »nie mają możliwości spłaty swoich zobowiązań«. Zarabiam dużo mniej niż wszyscy moi znajomi, a mierzę się z ogromnym stresem i mam bardzo wymagającą pracę. Mam po prostu dość. Mniej zarabiać się nie da..." - pisze Wanda, która podała, że zarabia 2826 zł netto, czyli na rękę.
Czytaj więcej
Nikt nie chce się przyznać, że nie otrzymuje wynagrodzenia – mówi Hanna Szkudlarek-Kownacka, przewodnicząca Samorządu Aplikantów Adwokackich Izby Warszawskiej.
Dla porównania w tym samym poście zarobki podała Marlena z woj. lubelskiego, która jest pracownikiem produkcji elementów reklamowych z wykształceniem średnim. Zarabia 3500 zł netto. Z kolei rekruterka w branży IT w Krakowie dostaje na rękę 6500-15000 zł. Nie podała wykształcenia.
Pod postem z wypowiedzią Wandy pojawiło się dużo komentarzy. Niektórzy nie kryją zaskoczenia zarobkami aplikantki po studiach prawniczych. Inni twierdzą, że przypadek Wandy pokazuje realia zarobkowe w wielu zawodach prawniczych, a czasy, gdy mówiło się, że prawnik to dobra kasa, skończyły się.