Wypadek miał miejsce w kwietniu 2010 r. 19-letniemu wówczas chłopakowi drogę zajechał kierowca ciężarówki. Sprawca został skazany. Mężczyzna doznał poważnych urazów prawej nogi - m.in. złamanie trzonu kości udowej, uszkodzenie stawu kolanowego, płatowe zdarcie skóry na nodze, złamanie w obrębie kości stopy, rozlegle rany szarpane stopy, złamania obu rąk i nosa. Poszkodowany był kilkukrotnie hospitalizowany i przeszedł do tej pory 5 operacji. Przez 5 miesięcy był całkowicie niesamodzielny. Obecnie w dalszym ciągu ma problemy z poruszaniem się, utyka i ma trudności w pokonaniu nierówności terenu. - Dla osoby, która uprawiała różne sporty i była aktywna, wypadek jest traumatycznym przeżyciem– przyznaje mecenas Barbara Gawlikowska-Gierko, pełnomocnik poszkodowanego. - Nie dość, że znosi się niewyobrażalne cierpienie fizyczne, to jeszcze na poziomie psychiki trzeba zaakceptować, że nigdy nie wróci się do wcześniejszej sprawności. Rodzina nawiązała współpracę z Auxilią, firmą odszkodowawczą. Dzięki niej sprawa trafiła na wokandę i ofiara otrzymała znacznie większe odszkodowanie niż pierwotnie wypłacone przez ubezpieczyciela. - W tym wypadku mieliśmy do czynienia z 50 proc. przyczynieniem się do wypadku, gdyż motocyklista przekroczył dozwoloną prędkość – mówi Bartosz Boberski, prezes Auxilii. - Współwina nie wyklucza jednak walki o adekwatne odszkodowanie i, jak widać, warto oddać sprawę do sądu, bo uzyskane w ten sposób kwoty przewyższają te przyznane przez ubezpieczyciela.