Dwie fale mrozów zniszczyły dużą część upraw. Sadownicy liczą straty, ponieważ większość z nich nie była ubezpieczona – mrozy nadeszły, zanim rząd zdążył wprowadzić ubezpieczenia z dotacjami z budżetu państwa. Wszyscy rolnicy na nie czekali.
Na rynku były dostępne ubezpieczenia bez dopłat, na zasadach komercyjnych. Tyle że właściwie nikt z nich nie skorzystał. PZU nie odnotował żadnego zainteresowania polisami bez dotacji.
– Chcemy się ubezpieczać, ale przy stawkach komercyjnych ubezpieczenie się nie kalkuluje – mówi „Rzeczpospolitej" Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
Ile kosztuje ubezpieczenie
Ubezpieczenie owoców od przymrozków w sadzie jabłoni o powierzchni 5 ha pod Grójcem kosztuje około 9 tys. zł. Gdy rolnik skorzysta z dotowanej polisy, zapłaci nieco ponad 3 tys. zł. Ubezpieczenie od gradu jest tańsze, bo bez dotacji kosztuje 6 tys. zł.
W tym roku pogoda jednak zaszachowała rolników. Pierwsze przymrozki przyszły zbyt wcześnie, by zdążyli sięgnąć po dotacje. Po Wielkanocy nikt już z kolei nie oczekiwał drugiego ataku chłodu, wybierali więc tańsze rozwiązanie.