Tak wynika z wyroku Sądu Najwyższego z 16 maja 2008 r. (sygn. III CSK 383/07).
Sprawa, której on dotyczy, znalazła się na wokandzie wskutek tragicznego wydarzenia, do jakiego doszło w lutym 2004 r. na strzeżonym przejeździe kolejowym w Rzezowej koło Wieliczki. Z winy dróżniczki przejazd nie został na czas zamknięty i pod pędzący pociąg wjechał kierujący fiatem stilo 36-letni Janusz K. Poniósł śmierć na miejscu.
Janusz K. był znanym kierowcą rajdowym. Pozostawił żonę i córkę, a po jego śmierci przyszła na świat druga córka.
Żona wystąpiła przeciwko PKP Polskim Liniom Kolejowym SA Oddział Regionalny w Krakowie oraz PKP SA o renty dla siebie i dla córek. Podstawą odpowiedzialności pozwanych jest art. 430 kodeksu cywilnego o odpowiedzialności za szkodę wyrządzoną przez podwładnego z jego winy przy wykonywaniu powierzonej mu czynności. Wina dróżniczki została ustalona prawomocnym wyrokiem sądu karnego.
Sąd I instancji przyznał renty w miesięcznej wysokości 15 tys. zł dla żony Janusza K., 11,5 tys. zł dla starszej i 7,7 tys. zł dla młodszej córki. Przy ustalaniu ich wysokości sąd, stosownie do art. 446 § 2 k. c., uwzględnił możliwości zarobkowe i majątkowe zmarłego przez czas prawdopodobnego trwania obowiązku alimentacyjnego. Janusz K. był na początku świetnie rozwijającej się kariery sportowej. Miał wielki potencjał jako kierowca rajdowy. Był jednym z dwu Polaków umieszczonych na liście preferencyjnej kierowców rajdowych klasy mistrzowskiej kategorii B Międzynarodowej Federacji Sportu Automobilowego. Wpisanym gwarantuje to zaproszenia do udziału w wielu prestiżowych międzynarodowych rajdach. Janusz K. miał na koncie liczne zwycięstwa oraz tytuły mistrzowskie i wicemistrzowskie. Jako osoba medialna osiągał wysokie dochody z kontraktów reklamowych z takim firmami jak Fiat, Marlboro czy Gillette.