Nawałnica z 14 lipca 2011 r., która nawiedziła południe Mazowsza oraz wschodnią część województwa łódzkiego, to setki zniszczonych zabudowań oraz ich rozgoryczonych właścicieli oczekujących jak najszybszej pomocy państwa. W ciągu tygodnia szef MSWiA przekazał 3,6 mln zł pomocy dla osób, których majątek ucierpiał w wyniku załamania pogody.
– Jestem przeciwny wypłacie zapomóg przez państwo, gdyż to wszyscy podatnicy ponoszą koszty występujących lokalnie klęsk żywiołowych. Tymczasem pod nazwą pomocy społecznej idące w dziesiątki tysięcy złotych zasiłki trafiają do bogatych właścicieli czy rolników – komentuje dr Marcin Orlicki z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, ekspert ubezpieczeniowy.
– Najlepszym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie powszechnego systemu ubezpieczeń obowiązkowych od klęsk żywiołowych. Wymagałoby to jednak ogromnej zmiany w myśleniu Polaków, no i powołania instytucji nakładającej dotkliwe kary na osoby, które nie mają takiego ubezpieczenia. Inaczej stałoby się to fikcją jak obowiązkowe ubezpieczenia upraw rolnych, które wykupiła tylko część rolników. Zresztą z ich perspektywy te polisy są niepotrzebne, gdyż w razie klęski żywiołowej i tak mogą liczyć na bezpłatną pomoc państwa.
Aleja tornad
Do stworzenia sprawiedliwego systemu ubezpieczeń klęskowych niezbędne jest jednak zróżnicowanie składki w zależności od rejonu.
790 budynków ucierpiało jednego dnia w wyniku ostatniej nawałnicy z 14 lipca 2011