To sedno piątkowej uchwały Sądu Najwyższego, ważnej przy likwidacjach szkód powypadkowych, gdzie korzystanie z auta zastępczego jest coraz popularniejsze.
Czytaj także: Do jakiej kwoty ubezpieczyciel płaci za auto zastępcze
O ile kwestia odpowiedniego auta zastępczego – w stosunku do uszkodzonego, była już w zasadzie rozstrzygnięta, to nie było jasne jak długo można z auta zastępczego korzystać, zwłaszcza gdy naprawa się przedłuża, tym bardziej z powodu czynników zewnętrznych.
Tak było w tej sprawie. Do stłuczki Passata doszło 8 maja 2015 r., 11 maja przedstawiciel Towarzystwa dokonał oględzin pojazdu, a 22 maja warsztat otrzymał zaakceptowaną przez TU kalkulację naprawy i tego dnia warsztat zamówił części zamienne niezbędne do remontu. Pierwszą partię części dostarczono do warsztatu po czterech dniach, ale drugą po ponad miesiącu. Chodziło tu o przełącznik do pokrywy bagażnika. Tak długi okres oczekiwania na tę część spowodowany był zmianą lokalizacji centralnego magazynu dystrybutora Volkswagen Grup Polska, i w tym czasie w całym kraju ponoć wystąpiły problemy z bieżącą dostawą części zamiennych do tej marki. Wymiana przełącznika była niezbędna do prawidłowego działania pokrywy bagażnika. Z tego powodu właściciel auta odmówił odebrania go bez tego elementu i odebrał dopiero 6 lipca.
I tak na 60 dni pobytu samochodu w warsztacie 3 dni zajęła naprawa i schnięcie lakieru, 11 czynności organizacyjne, 6 dni było wolnych od pracy, i 40 zajęło oczekiwanie na części. Zakład Ubezpieczeń odmówił zapłata za ten okres przedłużonego oczekiwania i sprawa trafiła do sądu (o zapłatę 14.2. tys. zł).