Ten amerykański aktor i producent filmowy żąda 20 mln euro rekompensaty od spółki Belvedere za to, że jej akcje, które przed dwoma laty otrzymał w zamian za udział w kampanii reklamowej wódki Sobieski, straciły na wartości.
Zapłata akcjami to jednak przywilej nie tylko gwiazd. Jakie są więc szanse na rekompensatę w podobnych sytuacjach?
Zależy to przede wszystkim od umowy, która łączy spółkę z nabywcą akcji: jeżeli, jak sugerują media, wynagrodzenie było ustalone choćby pośrednio, np. w euro, a tylko zapłata następowała w akcjach po aktualnym kursie, to całe ryzyko związane z tym, że akcje zmieniają (tracą) wartość, przeszło na przyjmującego taką zapłatę. Można tu przytoczyć powiedzenie: widziały gały, co brały. Nie ma przecież żadnej gwarancji, że cena akcji jest pewna choćby do jutra, a cóż dopiero w dłuższym czasie. Można także założyć, że nikt by nie protestował, gdyby wzrosła.
Willis nie jest jednak bez szans. Mógłby się powoływać na ogólne zasady wykonania zobowiązania. A więc, że ma być spełnione zgodnie z jego treścią, ustalonymi zwyczajami i odpowiednio do jego celu (art. 354 kodeksu cywilnego), z kolei nienależyte wykonanie zobowiązania pociąga za sobą obowiązek naprawienia szkody (art. 471 k.c.).
Aktor, piosenkarz czy inna osoba przyjmujący, zapłatę w akcjach musiałaby wykazać, że w trakcie negocjacji zapewniano o dobrej czy bardzo dobrej kondycji spółki-emitenta akcji, że wartość zapłaty utrzyma się na dłużej, a zwłaszcza wykazać, że te informacje były nieprawdziwe, że został wprowadzony w błąd. Zapewnienia mogą być zawarte w umowie, ale można ich dowodzić wszelkimi sposobami, np. zeznaniami świadków. Wtedy może skutecznie żądać odszkodowania.